18.07.2017

Od Janka do Evy

W małej, ciemnej sali kinowej panowało skupienie. Wszyscy zebrani z uwagą wlepiali spojrzenia w ekran, na którym wyświetlany był film przedstawiający działania wojsk niemieckich na froncie wschodnim. Niepokonane wojsko niespodziewanie rzuciło się na Związek Radziecki i prze z niezwykłą prędkością wgłąb czerwonego kraju. Kolejne zwycięstwo jest bliskie.
Siedziałem w jednym z bocznych foteli, opierając się wygodnie o oparcie i śledząc projekcję. Po upływie pierwszej minuty filmu do moich uszu dobiegło znajome kaszlnięcie. Sygnał.
Wyjąłem z kieszeni świecę dymną. Trzymając przedmiot schowany między kolanami, odpaliłem go i puściłem na podłogę, kopiąc przed siebie. W ciągu kilku sekund spod siedzeń w dwóch miejscach wydobył się szary dym.
Nadal siedząc spokojnie, obserwowałem reakcje ludzi i z wytęsknieniem oczekiwałem wybuchu paniki. Stało się jednak inaczej. Ludzie zamiast uciekać w popłochu, zaczęli z ożywieniem skupiać uwagę na rozchodzącym się po pomieszczeniu dymie.
Cholerne lemingi!
- To jest trujące! Uciekajcie! - zawołałem, niewiele myśląc. Ludzie natychmiast popadli w panikę i rzucili się do wyjścia. Ruszyłem wraz z nimi, rozrzucając nad ich głowami ulotki z rysunkiem swastyki na szubienicy.
Była to czwarta akcja zadymiania kina w tym miesiącu. Dotychczas wszystkie wychodziły prawidłowo, ludzie się rozpierzchali, ale teraz... Gdybym nie wcisnął im kitu co do tej szkodliwości dymu, pewnie siedzieliby nadal w miejscach, bili brawo i spokojnie czekali na film, który miał się zacząć zaraz po wyświetleniu propagandy.
Czmychnąłem na ulicę, dyskretnie oglądając się za siebie, na rozbiegających się ludzi. Nie widziałem Sroki - chłopaka, który przeprowadzał akcję wraz ze mną i dał mi sygnał kaszlnięciem - ale nie zamierzałem go teraz szukać. Spotkamy się później.
Przez nieuwagę dosłownie wpadłem na kogoś spokojnie idącego z przeciwnej strony. Zatrzymałem się, zaskoczony i spojrzałem na ową osobę.
Była to młoda, drobniutka dziewczyna o długich, jasnych włosach. O mało nie powaliłem jej na ziemię.
Byłem gotów rzucić krótkie, ozdobione niewinnym uśmiechem "przepraszam" i szybko odejść. Gdy jednak zorientowałem się, że w rękach trzymam resztki porwanych ulotek z nieodpowiednią treścią, a dziewczyna najwyraźniej je zauważyła, coś w moim umyśle zwolniło. Poczułem jak ogarnia mnie panika. Nagle nie miałem pojęcia co ze sobą zrobić; uciekać, chować ulotki, odejść wraz z tłumem? Ręce zaczęły mi się trząść, chciałem coś zrobić, ale nie mogłem się ruszyć. Byłem o tyle przerażony, że w życiu nie czułem tak strasznej bezsilności.
Dziewczyna je zobaczyła? Oczywiście, że tak... Cholera!
Ze strony, w którą szedłem, nadbiegali Blaue Polizei. Zauważyli zamieszanie, albo zostali wezwani. Momentalnie wróciła mi jasność myślenia. Zgniotłem w dłoniach strzępki papieru i schowałem w rękawach. Ale zostałem przyłapany... dziewczyna jest świadkiem... organy prawa były za blisko, by zacząć uciekać.
Czując coraz większą desperację, spojrzałem stojącej przede mną dziewczynie w oczy, błagając ją bezgłośnie by nic nie mówiła, by mnie nie wydała, by udawała, że wszystko jest w porządku.
Dwójka funkcjonariuszy zbliżyła się do nas.
- Proszę się stąd nie ruszać - zagrzmiał jeden z nich, podczas gdy drugi pobiegł w stronę kina. - Czy nie widzieliście sprawców tego ataku?


< Eva, o Tobie mowa c: Zechciałabyś dokończyć? >
Pomysł na akcję ściągnięty z filmu, ale może mnie nikt nie zlinczuje...
Zlinczowali.

4 komentarze:

  1. Linczuję Cię... Tak dla zasady, opowiadanie nie jest złe xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że jeśli tylko dla zasady, to nie muszę gryźć się po rękach ze wstydu?

      Usuń
    2. Nie, nie musisz, tylko chodzi o zasadę ^^

      Usuń
  2. Ja również linczuję. Choć wprowadziłeś/łaś to w odrobinę inny klimat. Oklaski.

    OdpowiedzUsuń