23.07.2017

Od Elizy CD Achima

Prychnęłam. Oczywiście, że ten zimny nazista nie zrozumie, co to znaczy. Walczyć za wolność, ojczyznę, braci...kochać. Nic nie odpowiadając, wróciłam do układania gazików w stos.
- Dlaczego zszyła pani ranę mojego kompana? Zmarnowała pani tylko szwy i przecież to...- wydawał się szukać przez chwilę odpowiedniego słowa - To Niemiec.
Wstałam z cichym westchnieniem. Praca na dwa etaty powoli mnie wykańcza. Spojrzałam aryjczykowi prosto w oczy, musząc lekko zadrzeć przy tym głowę.
- Nadzieja. To dałam temu umierającemu człowiekowi. Tak, człowiekowi. Wszyscy jesteśmy ludźmi, a wy...wy myślicie, że to, że ktoś urodził się pięćset kilometrów na wschód, czyni go gorszym. A prawda jest taka, że to nie pochodzenie mówi o tym, kim jesteśmy, a nasze czyny. Ja zamierzam zawsze postępować właściwie.
O mały włos nie zaczęłam wygłaszać patriotycznego przemówienia. Blondyn zmarszczył lekko brwi, widocznie mało kto wytrzymuje jego spojrzenie. Bo wciąż stałam pół metra od niego i wpatrywałam się w te błękitne, zimne jak stal oczy.
- Masz obowiązki kobieto - warknął.
Zamierzałam jeszcze przez chwilę go zawstydzać i sobie pójść, ale młodzieniec mnie ubiegł. Szybko pokonał dzielący nas dystans i już myślałam, że mnie uderzy. Odruchowo skuliłam się, czekając na uderzenie...które nie nadeszło. Usłyszałam tylko jego kpiący śmiech, który brzmiał jakoś...niewinnie. Jak głos dziecka. Boże święty, jesteśmy tylko dziećmi. Co ten świat z nami robi? Przez chwilę zrobiło mi się żal tego blondyna o doskonałych oczach...ale później przed oczami stanął mi upadający na beton mężczyzna. Jest sławny z tego, że lubi zabijać "podludzi". Moje serce znów wypełniła nienawiść. Totalnie go ignorując, wróciłam do swojej pracy.
Jednak po paru minutach Niemiec znowu znalazł się w zasięgu mojego wzroku. Czy on nie ma lepszych rzeczy do roboty? Nie jest tym całym porucznikiem? W dodatku sławny na cały pawiak...
- Nie powinieneś iść? - mruknęłam, nie mogąc dłużej znieść tego, że mi się przygląda.
- Właściwie to zastanawiam się nad jedną rzeczą - powiedział w zamyśleniu - Czy cię zabić teraz czy...
Wybuchnął nagle śmiechem, widząc moją minę.
- Nie boisz się mnie, prawda?
Boję się. Każdy się boi...sztuką jest nie ujawniać tego, by wróg nie mógł wykorzystać twoich słabości. Ten Niemiec też musi się czegoś bać...może właśnie stawiania się mu.
Nagle jego smukłe palce złapały mnie za podbródek, uniosłam wyżej głowę, próbując mu się wyrwać. Nie był jednak brutalny, ledwo mnie trzymał. Dlaczego ten blondyn zachowuje się za każdym razem inaczej, niż się spodziewam?
Niedawno do mnie jeszcze strzelał a teraz...przygląda mi się jak okazowi na sprzedaż.
- Gdyby nie te włosy, byłabyś doskonałą aryjką - szepnął
- Nigdy nie chciałabym nią być - powiedziałam te słowa ze słyszalną pogardą w głosie
Puścił mnie, odwrócił się na pięcie zwyczajnie wyszedł. Dopadłam do okna, wypatrując go na ulicy. Idzie do samochodu...dlaczego darował mi życie? Czy to jakieś jego chore gierki?


[Achim? Brak weny ;-;]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz