29.07.2017

Od Sachy CD. Vlad

Obudził mnie ból gdzieś pod żebrami. Nie pamiętam dokładnie co śniłem. Słyszałem Bastiana, który coś mówił. Nie tak jak zwykle. Jego głos był zimny. Kiedy tylko się ruszyłem moje ciało wypełnił ból. Syknął cicho. Przetarłem oczy. Na sali było ciemno. Spojrzałem na Bastiana. Padało na niego światło księżyca przez okno  Spał na łóżku obok oparty o ścianę. Przytulał mój plecak. Wyglądał uroczo. Wtedy usłyszałem, że coś mamrocze. Wpierw myślałem, że to niemiecki jednak po chwili wykreśliłem tę opcję. Przysłuchałem się. Jak już wcześniej wspominałem mogłem pouczyć się języków jednak rozpoznałem rosyjski. Czekajcie... Czy skoro Bastian jest Niemcem nie powinien mówić przez sen po niemiecku? A może po prostu śni mu się jakaś misja w Rosji, w której był szpiegiem? Nie wiem... Zapytam go później... Znowu poczułem się senny. Przymknąłem oczy jednak nie dawałem rady zasnąć. Po chwili uznałem, że co robię nie ma najmniejszego sensu i po prostu zacząłem się wpatrywać w sufit. Chciałbym obudzić Bastiana i ruszyć w kierunku jego domu. Było jednak na pewno grubo po dwudziestej, a poza tym on musi odzyskać siły. Jakoś wytrzymam. Wypije mocną herbatę i przeżyje. Często tak robię. Dzisiejszy dzień był... Zwariowany. Zwariowanych akcji wystarczy mi na następne kilka dni. Teraz chce po prostu spać, ale ten cholerny ból brzucha mi na tonie pozwala. Zacisnąłem zęby i przewróciłem się na lewy bok by móc patrzeć na Bastiana. Byłem szczęśliwy, że on żyje, że udało mi się go uratować. Wtedy gdy Amelia poprosiła mnie o wyjście nie miałem siły się kłócić. Po prostu byłem zbyt przerażony. Zaprowadziła mnie do biura i tam mnie zostawiła. Trzęsłem się w środku. Nie wiedziałem czy byłem przerażony bardziej po zastrzeleniu Rafała, czy po tym jak on postrzelił Bastiana. Zamknąłem oczy. Widok śpiącego Niemca dał mi jakiś spokój. Poczułem się senny. Ziewnąłem. Po chwili zasnąłem. 

*

Wstałem kiedy słońce było na niebie od jakiś dwóch godzin. Czyli jest około siódmej. Podniosłem  się stękając z bólu. Spojrzałem na Bastiana. Jeszcze spał. Postanowiłem zejść z łóżka. Zacisnąłem zęby i usiadłem. Moje nogi stanęły na podłodze. Wstałem i podszedłem do Bastiana. Tym razem był cicho. Ruszył nim lekko. 
 - Hej. Bastian - powiedziałem. - Se réveiller...
Ruszyłem nim jeszcze kilka razy. Po chwili otworzył oczy. 
 - Co... - jęknął. 
 - Wstajemy... - uśmiechnąłem się lekko. 
Musiałem wyglądać strasznie. Wiele osób mi mówiło, że jestem zbyt chudy. Niektórzy używali nawet określenia ''anorektyk''. Miałem na sobie jedynie bandaż i spodnie. Moje włosy były rozwalone, a blizna wyglądała jeszcze gorzej niż zwykle. I jeszcze ten uśmieszek. To jest na prawdę dziwne, że uśmiecham po tym jak mnie postrzelili.
 - Dasz mi plecak? - spytałem patrząc na to  jak Bastian go przytula. 
Ten jakby się dopiero ogarnął, że nadal go trzyma. Podał mi go a ja wyciągnąłem z plecaka pierwszą lepszą bluzkę po czym ją nałożyłem. 
 - Idziemy? - spytałem. 
Gdy będziemy u niego w domu zapytam go o te jego szeptanie po rosyjsku przez sen. Teraz gdy co to skomplikowanego nie będzie chciał powiedzieć. 

<Vlad?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz