25.07.2017

od Achima c.d od Elizy


- Nigdy nie chciałam nią być. - powiedziała z pogardą.
Puściłem ją i odszedłem bez słowa. Skoro nigdy nie chciała zostać aryjką, widocznie jest pogodzona ze swoim losem, i wie że na to nie zasługuje. Żaden podczłowiek na to nie zasługuje. 
Wyszedłem i skierowałem się do swojego volkswagena. Przy którym niespodziewanie zastałem SS-Hauptsturmfuhrer'a z jakimiś dwoma innymi żołnierzami. Gdy byłem już wystarczająco blisko stanąłem na baczność i zasalutowałem. Po tym oficjalnym przywitaniu kapitan od razu przeszedł do rzeczy.
- Wiadomo porucznikowi, czy w tym szpitalu znajduje się jeszcze jakiś personel? - zwrócił się do mnie. - Szpital wygląda na nieodpowiedni do użytkowania. - popatrzył na zniszczony budynek.
- Nieliczni zostali. - odpowiedziałem.
- To znakomicie ponieważ potrzebujemy co najmniej jednej pielęgniarki, do niedawno otworzonego obozu w Treblince. We wszystkich innych szpitalach personel jest tak nieliczny że nie możliwe jest zabranie choćby jednej osoby, szczególnie że w tych szpitalach leżą nasi ludzie którzy przecież nie mogą pozostać bez opieki. Tutaj raczej naszych nie znajdziemy, w takim razie można kogoś przenieść do Treblinki. Mógłby się tym porucznik zająć? Mamy urwanie głowy.
- Oczywiście . - odpowiedziałem nie kryjąc uśmiechu, bo już doskonale wiedziałem kogo tam wyślę.
Kapitan odszedł zostawiając tę sprawę mi, dziwne że dali mu takie zadanie, widocznie naprawdę wszyscy mają pełne ręce roboty z tym obozem, dobrze że ja akurat mam mnóstwo wolnego czasu.
Skierowałem się  z powrotem do budynku, i po chwili byłem już w tej samej sali co wtedy. Dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem i odwróciła się tyłem udając że zajmuje się czymś ważnym.
- Widzę że już się pani za mną stęskniła. - powiedziałem powoli podchodząc.
- Szalenie. - odpowiedziała sarkastycznie.
 - No to ma pani szczęście, bo spędzi pani ze mną co najmniej najbliższa dobę. Osobiście odwiozę panią do Treblinki.
Popatrzyła na mnie pytająco.
- Nie wiem czy pani słyszała, ale ostatnio udało nam się wybudować tam obóz, a pani ma specjalne zaproszenie.
Widziałem że zrobiło jej się słabo, podparła się o stolik na którym leżały bandaże, wydusiła z siebie jedynie przerażone: - Słuchamm... ?
Widocznie odniosła wrażenie że będzie jednym z więźniów obozowych.
- Czym sobie na to zasłużyłam? Jestem tu potrzebna, widzi pan ile jest tu pielęgniarek a ilu chorych?
- Tam jest pani potrzebna bardziej. Zapewniam panią ze tam też znajdzie pani mnóstwo biednych osóbek potrzebujących pani pomocy.
Teraz zrozumiała że nie zabieram ją tam jako jedną z więźniarek, ale część personelu.
Czekałem na jej reakcje. Pogodzi się ze sowim losem, czy może obudziłem w niej tą cząstkę która będzie walczyć o swoje, tupnie nogą i powie że nigdzie nie jedzie.


Eliza? ( tak wiem dziwne, ale uwierz mi że mogło być jeszcze dziwniejsze xd)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz