29.07.2017

Od Vlada c.d. Adriana

Pokiwałem głową w zamyśleniu patrząc na Polaka. Historia wydawała się dość prawdziwa i dość zgodna z osobami, które były tam obecne. To było dla nich wręcz typowe, by robić coś takiego, a później jakby nigdy nic zwalać winę na innych. Musieli niestety dostać na reszcie nauczkę i pewnie dlatego ja zostałem do tego przesłuchania przydzielony. Wszyscy po prostu już nie potrafili na niech patrzeć. W końcu wziąłem łyk kawy i wstałem energicznie z miejsca. Wskazałem dwóch z trzech szeregowców, którzy stali przede mną.
- Was zapraszam na trening, ty zostajesz - powiedziałem.
Popatrzyli zaskoczeni najpierw na siebie nawzajem, później na mnie. Aż poczułem zapach ich strachu, który właśnie napływał do powietrza. Na pewno coś ukrywali i wiedzieli, że wybrałem sobie idealną ofiarę, by dowiedzieć się prawdy.
- Wykonać - rzuciłem leniwie, gdy zobaczyłem ich ociąg i oparłem się o blat biurka zakładając nogę na nogę.
Odprowadziłem ich wzrokiem aż do zamknięcia drzwi. Zniknęli za nimi, a ja odczekałem mimo wszystko jeszcze minutę lub dwie zanim zacząłem mówić. Ah, te dzieciaki, są takie ciekawskie.
- A teraz - zapytałem przesłodzonym głosem, podchodząc do żołnierza - czy wersja Polaka jest prawdziwa?
Zauważyłem, że zaczął się denerwować. Przyszpiliłem go spojrzeniem, co tylko jeszcze bardziej go poddenerwowało. Oczywiście w takim stanie nie byłby zdolny do kłamstwa, więc specjalnie wyparłem na nim sporą presje. Milczał trochę za długo, więc zapytałem ponownie. Tym razem musiał odpowiedzieć, po prostu nie wytrzymałby dłużej w krzyżu spojrzeń, bo także Adrian wpatrywał się w niego wyczekująco.
- T...tak, panie kapralu - wyjąkał w końcu.
Uśmiechnąłem się do niego szeroko. Zasługiwał na taką nagrodę. W innym wypadku mógł dostac palpitacji serca. Od razu się nieco rozluźnił i uspokoił. Zawsze wiedziałem, że najsympatyczniej wyglądałem z wesołym uśmiechem na twarzy. Kiedy robiłem to sztucznie, samymi ustami, nie korzystając z mimiki oczu czy pliczków musiałem być naprawdę przerażający, skoro tak dobrze to działało.
- Widzisz? Jak chcesz to potrafisz powiedzieć prawdę. Teraz ładnie napiszesz mi na karteczce nazwiska kolegów odpowiedzialnych za to zajście, lepiej się nie pomyl, bo inaczej kara nie ominie też ciebie - mówiłem znów zbyt przesłodzonym głosem, obserwując uważnie jak zabiera kartkę i długopis.
Po chwili miałem trzy nazwiska. Była to idealna liczba, tylu się spodziewałem. Pociągnięcia długopisem były koślawe, ale pewne, więc nie było mowy o kłamstwie. Poza tym mnie by przecież nikt nie okłamał, bo po co? Skoro kazałem mu je zapisać znałem już odpowiedź.
- Dziękuję ci bardzo. Proszę cię teraz byś popilnował naszego gościa - powiedziałem ruszając do drzwi.
Obaj mężczyźni spojrzeli na mnie ze zdziwieniem, jednak nie ruszyli się z miejsca. Jak gdyby nigdy nic zwróciłem taszcząc maszynę do pisania, która spoczęła na biurku. Ja rozsiadłem się w fotelu obok biorąc gryza drożdżówki, która nadal na mnie czekała.
- Dobrze, możemy pisać raporcik - znów obaj zrobili wielkie oczy, bo gdzieżby raport przy nich - No co? Potem będę jadł obiad, muszę zaoszczędzić trochę czasu. Chociaż i tak pewnie zejdzie nam do kolacji.
Zapisałem najpierw nazwiska podane na kartce, później nazwisko szeregowego składającego zeznania. Potem wziąłem się za wersje wydarzeń, która mi się wydawała czymś pomiędzy wersjami ich obojga. Czas leciał, a ja jakby nigdy nic uderzałem w litery na maszynie, powoli tworząc raport. Zatrzymałem się dopiero, gdy doszedłem do kary. Nie miałem na nią zbytniej koncepcji, bo jak parę prac dla żołnierzy wymyśliłem od razu, dla Polaka nie posiadałem niczego w rękawie, a nie miałem zamiaru brać czegoś na siłę, co to to nie.
- Mam prawie wszystko - powiedziałem w końcu patrząc na papier - brakuje mi tylko kary, panie Orlicki. Co mam tu wpisać?
Chyba znowu ich zaskoczyłem. Tak zdecydowanie żaden z nich się tego nie spodziewał, ale ja o to nie dbałem. Pociągnąłem łyk kawy czekając na odpowiedź.
- Proszę o poważne propozycje - dodałem po chwili.

< Adrian? Sorka jakby w którymś momencie coś było bez sensu, ale w połowie zgubiłam rachubę, bo zaczęłam to pisać o 2 ;c >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz