31.07.2017

Od Adama c.d. Jens

Nie powiem, słowa tego chłopaka zrobiły na mnie duże wrażenie, a jeszcze większe, kiedy zobaczyłem łzy w jego oczach. Oczywiście wiedziałem, że Niemcy to doskonali manipulanci, ale nie uważałem, żeby ktoś mógł udawać aż tak dobrze. Dlatego postanowiłem dać mu szansę. Zresztą, jeśli ma wobec mnie jakieś złe zamiary, to nic mi już nie pomoże, skoro pozwoliłem się tutaj jednak zaciągnąć. Poprawiłem się na krześle, sięgając niepewnie po kromkę chleba. Ugryzłem kawałek i zacząłem rzuć. Dopiero po połknięciu pierwszego kęsa zdołałem zapytać.
- Dlaczego... mówisz takie rzeczy?- spytałem, nie bardzo wiedząc, jak powinienem sformułować pytanie.
- Jakie?- chłopak autentycznie zdawał się nie wiedzieć, o co mi chodzi.
- No..., że chcesz odejść z tego świata.
- Bo tak jest- odparł krótko. Zdziwiło mnie to, z jaką lekkością to powiedział.
- Ale dlaczego tego chcesz?- nie ustępowałem, gdyż bardzo chciałem się dowiedzieć, co skłoniło tego chłopaka do tak radykalnych postanowień.
- Chyba po prostu uważam, że to jedyny sposób na uratowanie się z tego tonącego okrętu, którym stał się ten świat- odparł. Na następnych kilka minut zapanowała między nami cisza. Skupiłem się na jedzeniu i moich przemyśleniach dotyczących tego chłopaka. Nadal nie ufałem mu do końca, ale, chcąc nie chcąc, musiałem przyznać mu rację. Bo poniekąd ją miał, ten świat stał się tonącym okrętem. Ale ja sam nigdy nie pomyślałbym, że śmierć mogłaby być sposobem ucieczek. A już w ogóle, że jedynym. Nie potrafiłbym tak pomyśleć, bo to do mnie nie podobne i zabrania tego Bóg. I chociaż bardzo boli mnie wszystko, co się dzieje dookoła, nigdy bym się na coś takiego nie zdecydował. Spojrzałem na chłopaka i zdałem sobie sprawę, że przez ten czas cały czas się na mnie patrzył. Kiedy zaś przeniosłem wzrok na chleb, ze zdziwieniem zaobserwowałem, że brakuje już widocznej jego ilości. Czyżbym przez ten czas tyle zjadł i tego nie zauważył? Pomyślałem, że zamiast skupiać się na swoich głupich przemyśleniach, mogłem zabrać trochę chleba, żeby podzielić się nim z bliskimi. Nadal byłem bardzo głodny, ale przeniosłem wzrok znów na chłopaka, by spróbować odczytać coś z wyrazu jego twarzy. Niestety, niewiele mi to pomogło. Sięgnąłem wiec po kolejną kromkę.
- Jak masz właściwie na imię?- omal nie podskoczyłem, gdy Niemiec nagle się odezwał.
- A-adam. A ty?- powiedziałem w końcu.
- Jens- znów zapadła chwila ciszy, ale tym razem była ona bardzo krótka. Gorączkowo zastanawiałem się, jak zadać to pytanie.
- A ty zamierzasz uciekać z tego świata?- zapytałem wreszcie, choć tak naprawdę nie powinien mnie obchodzić los niemieckiego żołnierza. Ale z drugiej strony ten jeden, w przeciwieństwie do całej reszty, nie chciał mnie zabić, a nawet mi pomógł.
<Jens? Spoko>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz