22.07.2017

od Kasi c.d od Jens'a

Zaniemówiłam na chwilę, ale zaraz znowu się uśmiechnęłam. Oparłam ręce pod boki, przechyliłam głowę w bok i spojrzałam na niego.
— Czyli teraz tak po prostu mnie zostawisz? — zapytałam żartobliwym tonem. — Chcesz uciec od prania mojej chustki?
Zmarszczył brwi, ale nadal z uśmiechem.
— Oh, daj spokój. Żartowałam — zaśmiałam się. Moje żarty robią się coraz gorsze, to zły znak.
Zapadła chwila ciszy, przerywana tylko odgłosami kroków pani Marii, która formowała właśnie bukiet z róż i tulipanów.
— Czyli to pożegnanie?— powiedziałam.— Już się nie spotkamy?
— Raczej nie — odparł.
— Szkoda. Ale jak coś, pamiętaj, moja chustka służy pomocą.
Nikt się nie zaśmiał, znowu palnęłam głupim żartem.
Jens był... Ciekawy. Jeszcze nigdy nie spotkałam kogoś takiego, zwłaszcza Niemca. Takiego kogoś, kto pokazał mi swoje łzy. Większość smutnych ludzi maskowała się sztucznym uśmiechem, ale nie on. Po prostu się wypłakał.
— Także... Do widzenia — pożegnał się i odwrócił na pięcie, żeby odejść, a ja niepostrzeżenie włożyłam mu swoją chustkę do kieszeni.
Kto wie, może mu się przyda?

Jens?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz