28.07.2017

Od Matthiasa c.d. Adama

Całą drogę z domu do sklepu powtarzałem pod nosem "Zabije tego cholernego buca". Po prostu nie mogłem uwierzyć, że ten palant serio karze mi iść do tego durnego sklepu. Podświadomie miałem nadzieję, że sam pójdzie, ale nie! Wręczył mi plik banknotów, zabrał mi klucze od mieszkania i powiedział, że mnie nie wpuści póki nie zrobię zakupów. Cholerny palant. Przebrnąłem przez alejki jak burza zgarniając produkty, których brakowało do pełnego wyposażenia kuchni i stanąłem w kolejce. Nie spodobała mi się jej długość. Okej, może przesadzałem i te pięć osób wcale nie było jakąś dużą liczbą, jednak zazwyczaj udawało mi się ominąć kolejki. Chodziłem do sklepu zazwyczaj w godzinach, kiedy większość ludzi była w pracy. Westchnąłem cicho.
- Zabiję tego cholernego skurwysyna - wymknęło mi się pod nosem, na co chłopak przede mną się wzdrygnął.
Dopiero w tym momencie zwróciłem na niego uwagę. Musiałem się chwilę zastanowić, by zorientować się skąd go znam. Przypomniałem sobie, że to był ten od portfela. No cóż... Trochę głupia sytuacja, ale jako, że jakaś kobieta robiła chyba zakupy życia, a ja nie miałem nic ciekawszego do roboty to postanowiłem się odezwać. W sumie moja strata. Uśmiechnąłem się lekko, by nie wyjść na tak wielkiego buca jak mój sąsiad.
- Hej.. - rzuciłem cicho, by nie zwracać większej uwagi innych klientów.
Chłopak niepewnie się odwrócił. Cały czas miałem wrażenie, że jest czymś przerażony.
- Em.. wszystko okej? - zapytałem.
Pokiwał energicznie głową, więc postanowiłem zignorować to głupie uczucie, może to po prostu moja głupia wyobraźnia płatała mi figle.
- Tak w ogóle jestem Matthias... - zarzuciłem wyciągając do niego dłoń.
- Adam - odparł chłopak z nerwowym uśmiechem ściskając moją rękę dość niepewnie.
Sytuacja zdawała mi się coraz bardziej dziwna, jednak jak miałem to w naturze po prostu to olałem.
- Mówiłeś, że nie idziesz na zakupy... - niepewnie zarzucił temat, na co ja uśmiechnąłem się z wdzięcznością.
Ja nie miałem żadnego pomysłu na temat do rozmowy, a ten jak najbardziej mi odpowiadał. Miałem ochotę trochę ponarzekać na Volkera.
- Tak, ale niestety mój sąsiad, dla którego też robię zakupy, a jest kompletnym chamem, wepchnął mi pieniądze do ręki i zamknął drzwi przed nosem. Niestety zabrał mi kluczę do mojego mieszkania i powiedział, że nie wpuści mnie póki nie zrobię zakupów. Wolałem nie spędzać nocy na dworze, więc musiałem się pośpieszyć przed zamknięciem. Straszny z niego gbur i pajac. Czasem jest nie do zniesienia - opowiedziałem mu całą historię i pozwoliłem sobie na chwilę marudzenia.
W sumie brzmiała ona dość zabawnie, gdyby nie to, że przytrafiła się mnie.

<Adam?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz