- Możesz tu zostać jeśli chcesz.
Popatrzyłem na nią i uśmiechnąłem się.
- Jesteś taka dobra. Dziękuję że pozwoliłaś mi tu być, wypłakać się.
Wstałem i podszedłem do lusterka które akurat miała zawieszone w pokoju, na widok swojej jak zwykle spuchniętej po płaczu twarzy uśmiechnąłem się nerwowo sam do swojego odbicia.
- Cóż za żałosny widok.
Dziewczyna już wzięła oddech aby mi odpowiedzieć ale zanim to zrobiła odwróciłem się do niej mówiąc:
- Proszę nic nie mów, i tak wstydzę się że widzisz mnie w takim stanie. - westchnąłem - I to na naszym pierwszym spotkaniu.
Podniosłem pistolet który leżał pozostawiony samemu sobie na ziemi, i schowałem go tam gdzie jego miejsce. Nagle usłyszeliśmy głos tej starszej kobiety:
- Kasiu! Chodź tu prędko! Kolejni żołnierze.
Ta natychmiast się zerwała jednak złapałem ją za ramię a ona odwróciła się w moja stronę:
- To po mnie. Dziękuję ci za to spotkanie, nie wychodź tam. Wróć do swojego życia, przepraszam że ci je tak nagle zakłóciłem. Po czym wyprzedziłem ją i wybiegłem z pokoju, z powrotem do kwiaciarni, tak jak myślałem. Te same znajome wkurwione twarze.
- Cześć chłopaki. - uśmiechnąłem się delikatnie pociągając nosem.
- Tylko ty kurwa umiesz takiego burdelu narobić. - skomentował jeden z nich i wyciągnął broń. Wtedy drugi go powstrzymał przypominając że dowódca kazał im przyprowadzić mnie żywego.
Pochwycili mnie i wyprowadzili jak jeńca. Dziewczyna nie posłuchała mnie i nie zaczekała aż sobie pójdziemy wyszła z pokoju zaraz po tym jak zaczęli mnie szarpać ciągnąc do wyjścia.
- Do widzenia Kasiu. - powiedziałem zanim ci wypchnęli mnie przez próg.
Zaprowadzili mnie z powrotem na miejsce z którego uciekłem, widziałem że Kasia wybiegła za nami z kwiaciarni jednak pani Maria ją zatrzymała.
***
( To co się działo potem jest opisywane w opowiadaniach między Jense'm a Roderichem )
***
Minął jakiś tydzień od tego zajścia. W moim życiu działo się przez ten czas tak wiele że całkowicie zapomniałem o zdarzeniu w kwiaciarni. Teraz dopiero, gdy jakimś cudem zaczynam porządkować swoje myśli, przypomniałem sobie o Kasi, której przecież wypłakałem wszystkie swoje żale nawet jej nie znając. Pojawiłem się żeby zrobić zamęt a zaraz potem zniknąłem. Chyba należą jej się jakieś wyjaśnienia. Postanowiłem więc że udam się do tej pamiętnej kwiaciarni gdzie wszystko się zaczęło.
Gdy wszedłem od razu zauważyłem niepokój w oczach pani Mari, bo to ona zobaczyła mnie pierwsza, automatycznie krzyknęła: Kasiu! Pozwól tu na sekundkę.
Kasia wyszła z pokoju w którym siedzieliśmy tamtego dnia, a gdy mnie zobaczyła na chwile zaniemówiła. Uśmiechnąłem się:
- Czy mają tu panie jakieś tulipany?
Dziewczyna podeszła do mnie powoli i dotknęła mojego policzka, a w jej oczach widziałem mnóstwo pytań.
- Ale.. jak? -wydusiła w końcu z siebie.
- Nieważne. Opowiem kiedy indziej, chciałbym abyś chociaż przez jedno spotkanie widziała mnie normalnego. Nie wróciłem tu po to aby ci coś wyjaśniać, chciałem ci tylko jeszcze raz podziękować i tez.... przeprosić. Nie potrzebnie pojawiłem się tak nagle i wpakowałem się z ,,brudnymi buciorami " w twoje życie. Obiecuje że to się więcej nie powtórzy. - powiedziałem uśmiechając się.
Kasia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz