26.07.2017

Od Vlada c.d. Sachy

No tego się nie spodziewałem. Nagle podbiegł do nas jakiś frajer z psem. Darł na nas ryja, jakby co najmniej dostał okresu, a potem jego pies tak po prostu rzucił się na chłopaka. Popatrzyłem jeszcze raz szybko raz na Francuzika raz na tego idiotę, po czym po prostu siadłem na ziemi obok psa i zacząłem go czochrać. Wszyscy totalnie zgłupieli. Sacha patrzył na mnie z zaskoczeniem, szeregowiec zaczerwienił się ze wstydu, a zwierzak nadstawiał się zachwycony. Po chwili na psie znalazłem to czego szukałem, a on siedział grzecznie machając ogonem.
- Zobacz, już wiemy czemu nie chce siedzieć grzecznie – odparłem pokazując Niemcowi małego insekta.
Pies dostawał ataków nadpobudliwości, bo ten idiota zapomniał o odpchleniu. Szykowała się dla niego niezła nagana i miałem nadzieję, że ja dostanę tę przyjemność wyjaśnienia mu, jak ważne jest pamiętanie o dobru swojego zwierzątka.
- Coś jeszcze? – zapytałem gromiąc właściciela psa wzrokiem.
Ten pokręcił szybko głową. Nadal było mu głupio i wcale mu się nie dziwiłem. Pokazałem głową na dzie… Francuzika. Nie chciał już być dzieciakiem. Szeregowiec od razu się do niego odwrócił i przeprosił, jednak byłem pewien, że Sacha nic nie zrozumiał, w końcu ten kretyn zrobił to po niemiecku. Chyba chciał zachować resztki godności. Wyrzuciłem insekta na ziemię i sam wstałem zostawiając zwierzaka, który zaczął biegać koło mnie uradowany, aż nie usłyszał gwizdu właściciela, który był już kilkanaście metrów dalej. Zastrzygł uszami i zaraz do niego pobiegł. Otrzepałem spodnie i spojrzałem na Francuza. Widząc jego zaskoczoną minę, uśmiechnąłem się do niego wesoło.
- Mam nadzieję, że serio nie ukradłeś nic, co ten pies mógł wywęszyć – powiedziałem patrząc za zwierzakiem.
- Mogę wiedzieć w końcu o co chodziło? I co zrobił ten Niemiec, o co mu chodziło? – Sacha od razu zaczął z pytaniami.
- Idiota cię przepraszał, niestety po niemiecku, za to, że pies nie umiał wysiedzieć w miejscu przez pchły. Przyczepił się do ciebie, żeby się nieco poruszać, no wiesz, nie myśleć o zwierzątkach, które gryzą mu dupę, a szeregowiec był pewny, że coś ukradłeś i dlatego się za tobą rzucił – wyjaśniłem spokojnie.
Tak stanowczo miałem nadzieję, że tego nie zrobił, bo jeśli ktoś by się o tym dowiedział obaj mielibyśmy nie lada problem. Chyba znów udało mi się go zaskoczyć, bo znowu patrzył na mnie jak na przybysza z księżyca.
- No co? – zapytałem obronnie.
Musiałem przyznać, że mimowolnie nieco peszył mnie tym swoim wytrzeszczem. Czułem się jak pod stałym monitoringiem, a to zawsze było dla mnie czymś krępującym.
- On… mnie… przepraszał? – odparł bardzo wolno Francuz analizując każe ze słów.
- Tak, ale po niemiecku, bo było mu cholernie głupio i dostanie za to opieprz, a może nawet jakąś karę – wyjaśniłem.
Chyba do szatyna w końcu dotarły moje słowa, jednak zaskoczenie nadal nie opuszczało jego twarzy. Wywróciłem oczami widząc go. Ile mógł się w końcu dziwić? Chyba po pierwszym spotkaniu zrozumiał, że nie jestem zbyt normalny i nie może mnie tak traktować, bo zrobi duży błąd, ale nie, on nadal widząc normalnego żołnierza, który jednocześnie był Niemcem, dostawał ataków niedowierzania. Wsunąłem dłonie w kieszenie czekając aż w końcu przetrawi to, co się stało.

<Sacha? Mam nadzieję, że Vlad się spisał, wiesz... ma się rękę do zwierząt ;3> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz