21.07.2017

od Kasi c.d od Jens'a

Dosłownie wryło mnie w ziemię. Przez chwilę spoglądałam to na twarz Jens'a, to na podaną mi przez niego broń. Utkwiłam wzrok w oczach ciemnowłosego, szukając w nich zaprzeczenia, że on tylko sobie żartuje, ale nic takiego nie znalazłam.
Westchnęłam i położyłam mu rękę na ramieniu, ale po chwili skapitulowałam i ją cofnęłam. Wyciągnęłam mu z dłoni broń i rzuciłam ją na mój materac. Z kieszeni wyciągnęłam swoją chustkę, czystą i niedawno praną, po czym podeszłam do niego bliżej, stanęłam na palcach i otarłam mu nią łzy.
— Jens... Nie zrobię tego — zaczęłam najdelikatniej jak mogłam, ale on znowu spojrzał na mnie błagalnie.— Nie zabiję cię, nawet gdybyś tego bardzo chciał. Gdybyś mnie nawet błagał na kolanach, nie zrobię ci krzywdy. To nic dziwnego, że nie chcesz zabijać.
Jens próbował znowu schować twarz w dłoniach, ale powstrzymałam go, łapiąc go za nadgarstki.
— Nie wstydź się łez — powiedziałam, luzując uchwyt na jego nadgarstkach.— Nie masz czego, każdy płacze. No, proszę. Wypłacz się, tutaj możesz. Płacz, póki zabraknie ci łez.
Natychmiast wykonał moje polecenie. Przeźroczyste kropelki spływały mu po policzkach, a ja ocierałam je swoją chustką. Po chwili zastanowienia po prostu go przytuliłam. Nie odwzajemnił tego, spiął się, ale rozluźnił sekundę później.
Gdy przestał płakać, czyli po jakiś pięciu minutach, spojrzał na mnie, a ja uśmiechnęłam się pocieszająco.
— Lepiej? — zapytałam, a on kiwnął głową. Puściłam go.
Zaczęła się długa chwila ciszy, którą przerwał nikt inny jak ja.
— Możesz tu zostać, jeśli chcesz.

Jens?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz