Rano obudził mnie trzask zamykania drzwi mojej sypialni. W pierwszej chwili nie wiem czemu pomyślałem o moim durnym sąsiedzie, ponieważ tylko on ma komplet zapasowych kluczy, jednak szybko przypomniałem sobie o sytuacji, która miała miejsce dzień wcześniej. Zsunąłem się z łóżka. Ubrałem się do porządku i wszedłem do obok. Nie miałem pojęcia czy Niemka śpi jeszcze czy nie, jednak zakładałem, ze nie.
- Hej, zjesz coś na śniadanie? - zapytałem na tyle cicho by jej nie obudzić, gdyby spała, ale na tyle głośno by usłyszała, jeśli spać nie będzie.
Koc poruszył się nieco niemrawo i po chwili wyjrzała spod niego zmęczona twarz kobiety. Pokiwała niepewnie głową, dlatego zabrałem się za robienie śniadania. Prostych kanapek i herbaty. Postawiłem jej porcję na stoliku koło kanapy, a ja sam wróciłem po swoją.
- Em... dzięki - rzuciła i zabrała się za jedzenie.
Wzruszyłem jedynie ramionami nieco to bagatelizując. Śniadanie zjedliśmy w ciszy. Nie mieliśmy o czym rozmawiać, co było raczej zrozumiałe, ponieważ nic o sobie nie wiedzieliśmy. Kiedy ja zabrałem się za zmywanie blondynka zebrała się z kanapy, poskładała koc i odłożyła go na nią.
- Mogę skorzystać z łazienki? - spytała trochę niepewnie.
Kiwnąłem jej głową, na potwierdzenia i wskazałem drzwi obok. Zniknęła tam na kilkanaście minut, jednak wyszła wyglądając o wiele lepiej.
- Dzięki jeszcze raz rzuciła, czy mogłaby jakoś... - zaczęła, ale widocznie nie wiedziała do końca co chce powiedzieć.
- Nie trzeba, naprawdę - odparłem, na co ona odparła prostym skinieniem głową
Po chwili opuściła moje mieszkanie, mówiąc proste "do widzenia".
Astrid nie musisz kończyć ;) Dziękuję Ci za wspólne opowiadania, ale nie mam zamiaru sama się produkować, kiedy ty piszesz po 150-200 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz