31.07.2017

Od Marii c.d. Estera

Dopiero teraz zauważyłam, że w grupie rannych znajdowała się także dziewczyna. Miała wygląd Niemki, piękne blond włosy, błękitne oczy i zaróżowione policzki.
- Chodź, pomóż mi przenosić rannych. - rzuciłam i od razu zabrałyśmy się do pracy. Zaprowadziłam ją w biegu do balkonu i przeskoczyłyśmy na balkon drugiego budynku. Miałyśmy szczęście, bo przerwa między domami mogła mieć co najwyżej metr dwadzieścia, więc przenoszenie mogło nie być aż takie trudne, jak mi się wydawało. Pierwsze nadbiegły dwie 17 - letnie sanitariuszki i przyniosły rosłego mężczyznę ze złamaną nogą. Panienki wyciągnęły ręce z człowiekiem i podały go nam z wielką ostrożnością, a następnie same skoczyły nad balustradą balkonu bogaczy, aby znaleźć się po drugiej stronie.
- Pani Mario, mamy pannom pomagać w odbieraniu podopiecznych, tak będzie szybciej.
- Świetnie, ale bądźmy na ty. Jak macie na imię?
- Natalia i Hania, a ty jesteś jak pamiętam, Estera?
- Tak... skąd znacie moje imię? - spytała blondynka marszcząc czoło.
- Prowadzimy od czasu do czasu spis rannych i zapamiętałyśmy twoje imię. Jest wyjątkowe. - odpowiedziała Natalia. Reszta pielęgniarek zaczęła przynosić rannych. My sprawnie ich chwytałyśmy i zanosiłyśmy do dużego salonu w głębi domu. Na drugą stronę przeskakiwali sami ci, którzy moli ruszać nogami i tułowiem. Zanim Niemcy weszli do budynku, zdążyłyśmy przenieść wszystkich do kamienicy na przeciwko. Udało nam się zabrać też część ekwipunku, żeby móc opatrywać żołnierzy i małą grupkę cywili, zranionych przypadkiem, przy starciach.
- A tak właściwie, dlaczego trafiłaś do tego szpitala? - zwróciłam się do Estery.

<Estera? Przepraszam, że tak późno odpisałam, ale byłam na parodniowym wyjeździe>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz