Cała grupa rozpierzchła się, każdy poszedł w inną stronę. Ruszyłem niespiesznym krokiem w dół ulicy, po chwili skręcając w jakąś prostopadłą do niej alejkę.
Dopóki nie wiedziałem co ze sobą zrobić, stałem bezczynnie z rękami w kieszeniach spodni i tępo wpatrzyłem się w wybrukowaną ulicę. Ponowne zbieranie się w grupę nie było dobrym pomysłem. Ściągnęlibyśmy na siebie tylko więcej podejrzeń. Wracać do domu i do końca dnia nic nie robić? W sumie byłoby to najmądrzejsze wyjście, ale nie najbardziej atrakcyjne.
Moje rozmyślania przerwało nagłe uderzenie, które odepchnęło mnie na cały metr na bok. Osobą, która na mnie wpadła była Kinga.
- Och, przepraszam, nie zauważyłam... - zaczęła przepraszać, jeszcze zanim zauważyła z kim ma do czynienia.
- Kinga... Kinga - przerwałem jej. Widząc znajomą twarz, dziewczyna nieco się rozluźniła. - Już mnie tak gorliwie nie przepraszaj. Chodź, idziemy stąd.
- Nie powinniśmy się rozdzielić?
- Nie musimy, pójdziemy bocznymi uliczkami - wyjaśniłem, łapiąc ją za nadgarstek i ciągnąc lekko ze sobą. - Nie chcę wracać do domu.
Skierowaliśmy się wgłąb uliczki; było to zagłębie mieszkalne. Weszliśmy na kwadratowe podwórko mieszkaniowe, wypełnione całą masą zepsutych gratów i śmieci. Żeby przejść dalej, musieliśmy przeskakiwać przez płot z zamkniętą furtką i jak najszybciej znaleźć się po drugiej stronie, żeby ocalić kostki przed rozzłoszczonym psem, który pojawił się nagle znikąd. Wściekłe czarne zwierzę jeszcze długo ujadało za nami, wspinając się na siatkę ogrodzenia. Śmiejąc się nerwowo, poszliśmy dalej, przez ciemny korytarz prowadzący na ulicę równoległą do tej, z której przyszliśmy.
- Jak myślisz, co z resztą? - spytała Kinga.
- Rozeszli się. Może kilkoro z nich, tak jak my, zebrało się z powrotem - odparłem, rozglądając się po okolicy. Powoli zbliżał się wieczór, niedługo trzeba będzie uciekać przed godziną policyjną. Przeniosłem wzrok na idącą obok mnie dziewczynę. - Idziesz do domu?
- Nie wiem... a ty?
- Chodźmy poszukać jakiegoś zajęcia, dopóki nie ma policyjnej - zaproponowałem z uśmiechem błyszczącym entuzjazmem. - Może znajdziemy jakieś pianino i dokończysz swoje "O sole mio!".
< Kinga // urwane w dziwnym miejscu, no ale resztę zostawię Tobie >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz