Westchnął ciężko ignorując tylko słowa dziewczyny. Przeszedł raz jeszcze między swoimi każdemu posyłając wzrok mówiący, że właśnie dziś dostaną solidny wycisk. Taki, że będą się modlić o następny dzień do boga, który według tego mężczyzny nie istniał. Miał swoją teorię na ten temat, a mianowicie:
Bóg nie istnieje. To jest tylko wymysł zakonu, który współpracuje z dowódcami krajów by łatwiej było kontrolować ludzi. Bez tego owszem, byłby chaos - bo co komu z sześćdziesięciu lat życia? Nic, a tak wierzą, że jak umrą będą mogli żyć dalej w innym miejscu. Są słabi i śmieszni swą bojaźnią. Pomasował skroń marszcząc nos i przymykając okno.
- Za mną marsz - rzucił doniosłym głosem, kierując się na plac przed koszarami. Rozkazał ustawić im się w szeregu w linii prostej. Gdy pewien chłopak ustawił się pod złym kontem, a brunet go wypatrzył to musiał robić karne pięćdziesiąt pompek na jednej ręce. Pozostałym zaś polecił robić tyle samo przysiadów w tempie jakim szatyn wykonywał pompki. Bacznie ich obserwował, bez emocji, po prostu je odłączał stając się innym człowiekiem.
- Skończone panie poruczniku!- zielonooki Niemiec wstał salutując mu. Reszta stała jak należy, nawet dziewczyna, która kichnęła.
- Dobrze kamraci, teraz zaczniemy pewną zabawę - uśmiechnął się do nich przyjacielsko, jednak miał ukrytą intencje. Rozpiął swój mundur, pod którym znajdował się biały, męski top idealny do ćwiczeń. Pokazał tym samym nowym rekrutom pięknie wyrobione, mocne mięśnia. - Ponieważ praktyka czyni mistrza niż teoria, każdy z was jest wzajemnym wrogiem, ja również, ale to za chwile - zaczął narzucając marynarkę na ramię. - Ten plac jest ostatnią bazą waszej zabawy, gdzie pewna osoba zmierzy się osobiście ze mną. Wpierw wytłumaczę na czym będzie polegać, a potem zasady. Tak więc, wszyscy dostaniecie ode mnie flagi prócz jednej osoby, jesteście nieparzyści także problemu nie widzę. Tłumacząc dalej, zadaniem tej osoby jest pokonanie was i zebranie wszystkich flag. Wy z kolei pojedynczo musicie rozstawić się po całym terenie i walczyć ze "zbieraczem". Kiedy zbierze wszystkie, pojawi się tu na placu i zmierzy ze mną. A teraz zasady: Jeśli osoba zbierając przegra w walce mając na koncie nie ważne ile flag, nie żyje i musi wystrzelić trzy strzały w powietrze w odstępach co pięć sekund. Wtedy wszyscy się zbieracie i zaczynamy zabawę od nowa losując kolejnego Zbieracza. Grać w nią będziemy tylko trzy razy, potem czeka was trening. Dwa strzały bez odstępu świadczą, że ktoś został zraniony, wymaga natychmiastowej hospitalizacji bądź ma poważny kłopot. Jeden strzał oznacza, że ktoś zebrał wszystkie flagi, a wy macie zebrać się na placu i nie przeszkadzać, jeśli tu będzie trwać pojedynek. Znaczyć będzie także, że gra została rozpoczęta i zbieracz wyruszył stąd w teren. Najważniejsza zasada, można obić twarz, ewentualnie złamać nos, ale nie wolno łamać kończyn, dźgnąć i doprowadzić do kalectwa. Możecie walczyć o miejscówki, zezwalam, aczkolwiek nie wolno wam chować się w budynkach. Zakazuje poddawania się, na wojnie wróg nie będzie was o to pytał, oraz zabraniam zakładania sojuszu jasne? Tak? To teraz uzgodnijcie między sobą, kto będzie Zbieraczem. Ta osoba zostanie ze mną, a wy ustawicie się w kolejce, otrzymacie flagi. Potem staniecie dookoła placu, a gdy strzelę będziecie mieć osiem minut by dotrzeć na swoje miejscówki- popatrzył po nich dumnym wzrokiem. - Życzę miłej zabawy - dodał tylko wyjmując z wewnętrznej kieszeni munduru mini flagi niemieckie. Można było je nawet schować do kieszonki na zegarek w jeansach. Wymiary ich to pięć na dwa i pół centymetra, dało się zauważyć iż zostały uszyte z różnych materiałów.
<Katja? Opisz jak się bawiłaś, a ja potem opisze jaki wam wycisk zafunduje po zabawie c: >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz