20.07.2017

od Kasi do Jens'a

Obudziłam się dzisiaj bardzo wcześnie rano.
Gdy tylko otworzyłam oczy, poderwałam się z materaca i rozciągnęłam mocno. Ziewnęłam głęboko.
Przejechałam dłonią po włosach i westchnęłam. Całe w kołtunach. Natychmiast wzięłam się do czesania ich i ubierania się. Padło na szare spodnie i białą, poplamioną ziemią bluzkę. Założyłam swoje buciki i weszłam do kwiaciarni.
— Dzień dobry, Kasiu — przywitała się ze mną pani Maria, a ja odpowiedziałam jej tym samym i chwyciłam za miotłę, aby pozamiatać resztki ziemi zalegające na podłodze.
Przez jakiś czas po prostu rozmawiałyśmy o niczym, ale usłyszałyśmy dźwięk dzwonka, co oznaczało, że ktoś otworzył drzwi i właśnie wszedł do kwiaciarni. Poderwałam narychmiast wzrok i napotkałam spojrzenie ciemnowłosego chłopaka. Był mniej-więcej w moim wieku, ale za to był o wiele wyższy ode mnie. Mimo brązowych, prawie czarnych włosów zdecydowanie wyglądał mi na Niemca. Uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie, a ten postarał się to odwzajemnić, ale wyszedł mu tylko krzywy grymas. Ale starał się, widziałam to. Odłożyłam miotłę i podeszłam do niego.
— Witam, co pana tu sprowadza? — zapytałam po niemiecku, nie pozbywając się uśmiechu.
— Chowam się — wyjaśnił krótko w tym samym języku.
Kiwnęłam głową. Czy tylko mnie bawi to, że na kryjówkę wybrał kwiaciarnię?
— W takim razie nie możesz siedzieć w tym głównym pomieszczeniu. Przodem i pierwsze drzwi po prawej, zasłonięte dużą, zieloną rośliną — poinstruowałam go i zaczekałam, aż się tam znajdzie. Pani Maria wymieniła ze mną porozumiewawcze spojrzenia. Nie bałam się o kradzież, w moim pokoju nie było okien, a jedyne drzwi, jakie się tam znajdowały, to były te wejściowe, więc nie było powodów do obaw. Jedyne, co mnie zniecierpliwiało, to to, że to kolejna osoba o wiele wyższa ode mnie. Czy nie ma w tej Warszawie ani jednego niziołka oprócz mnie?
Odczekałam chwilę, zamiatając na powrót podłogę, a potem znowu odłożyłam miotłę i udałam się do swojego pokoju. Chłopak stał, nie za bardzo wiedząc, co ma ze sobą zrobić.
— Siadaj, siadaj — powiedziałam przyjaznym tonem i wskazałam na materac. Spełnił moje polecenie, a ja oparłam się o ścianę. Tak lepiej, nie muszę zadzierać do góry głowy.
— Jak cię zwą? — zapytałam.

Jens? (Nie mam pojęcia, skąd wziął mi się motyw z chowaniem się XD)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz