20.07.2017

Od Matthiasa c.d. Astrid

No to się wkopałem. Po prostu świetnie. Popatrzyłem na nieprzytomną kobietę, która jeszcze chwilę temu pewnie coś by mi zrobiła. Podszedłem do niej niezdecydowany, no sprawdzić czy żyje wypadało. Sprawdziłem puls na jej szyi. Był wyczuwalny. Tyle dobrze, że nie musiałem jej reanimować czy coś. Nie miałem wiele przeciwko alkoholowi, jednak zdecydowanie wolałem go w butelce, a nie kiedy ktoś nim śmierdział. Zapewne gdyby na moim miejscu był ktoś inny to już dawno wykorzystałby sytuację. Przekalkulowałem szybko ile zajmie mi droga do domu. Na szczęście nie miałem zbyt daleko. Wziąłem ją na ręce i szczęście dla mnie, że miała niedowagę, bo pewnie w innym przypadku długo bym jej nie uniósł. Przeniosłem ją do domu, w końcu nie mogłem przecież zostawić jej tak po prostu na ulicy. Ja taki nie byłem. O wiele większym wyczynem było dla mnie wciągnięcie jej do mieszkania. Godzinę zajęło mi całe przetransportowanie kobiety na kanapę. Ułożyłem ją na niej. Było może gdzieś koło dziesiątej wieczór. Poszedłem do mojego sąsiada, miałem cichą nadzieję, że jeszcze nie śpi.
Ku mojemu szczęściu otworzył mu drzwi w mundurze. Uniósł brwi, kiedy mnie zobaczył. Tak zdecydowanie nie był to codzienny widok. Nie przychodziłem do niego z byle jaką sprawą i dobrze o tym wiedział. 
- Cześć, potrzebuję pomocy - zacząłem spokojnie.
- Nie wątpię, inaczej byś nie przychodził - odparł odpalając papierosa.
Yh, jak ja nienawidziłem, kiedy się tak bucowato zachowywał! Był po prostu okropny.
- Jakaś Niemka, która mnie legitymowała parę godzin temu, wpadła na mnie pijana - wyjaśniłem.
- A ty nie mogłeś się zająć swoim życiem i wziąłeś ją do siebie? No, no, no, zaskoczyłeś mnie - odparł wychodząc z mieszkania. 
Zaplotłem ręce na klatce piersiowej urażony. 
- Tak, dokładnie, więc idź tam, sprawdź sobie jej papierki i powiedz czy ją kojarzysz, bo ja nie mam zamiaru się nią zajmować - powiedziałem. 
Uśmiechnął się pod nosem rozbawiony. Zawsze bawiło go, kiedy zaczynałem się rządzić. Nie wiem co w tym takiego śmiesznego. Przeszedł do mojego mieszkania. Zatrzymał się przy kobiecie i przeszukał jej kieszenie, na szczęście miała ze sobą dokumenty, więc mógł je jej sprawdzić. 
- Coś, gdzieś, tak jakby mi świta - odparł, ale później pokręcił głową - Co ja mogę? Pomogłeś to się z nią użeraj. 
- Dzięki wielkie za pomoc - odparłem zły
- Oj, wiesz, że nie ma za co. Dla ciebie wszystko - odparł koloryzując to znacznie. 
Pokręciłem głową, jego drwiący ton też zawsze wyprowadzał mnie z równowagi. Brunet zostawił papiery na stoliku obok blondynki i ruszył do siebie. Postanowiłem być tak dobry i przykryć ją kocem, by alkohol nie wychłodził jej zbytnio organizmu. Sam także udałem się na spoczynek. 

< Astrid?> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz