Dziewczyna spuściła głowę ze zmieszaniem, przyznając mi rację.
- Macie ochotę na kawę? - zaproponowałem od razu, sprawnie zmieniając temat. - Moglibyśmy posiedzieć i porozmawiać.
Dziewczyny spojrzały po sobie, mignęły uśmiechy i otrzymałem odpowiedź wyrażającą zgodę. Udałem, że nie zauważam ich tajemniczej konspiracji i wskazałem im ruchem głowy kierunek, w którym powinniśmy się udać. Cieszyłem się z możliwości pobycia z kimś na mieście. Zawsze to odwlekało konieczność wracania wcześnie do domu. Ruszyliśmy wgłąb pustej uliczki, Tośka szła pomiędzy nami i zaczęła opowiadać coś o Beksie z harcerzy i o jego podbojach do jakiejś nowej złotowłosej. Nie przyjąłem tej rewelacji ze zbytnim podekscytowaniem, nie widziałem w tym nic nadzwyczajnego. Zamiast roztrząsać życie miłosne średnio znanego mi kolegi, dałem Tośce wyrzucać z siebie słowa i dyskretnie przyjrzałem się milczącej Zośce ukrytej za ramieniem przyjaciółki. Od razu mogłem stwierdzić, że należy do tych mniej mówiących, nie pchających się przed szereg ludzi.
Zaszliśmy do niewielkiej kawiarni ukrytej pośród mniej zaludnionych alejek. Z tego powodu miejsce nie było zatłoczone, ani nie widziano tu "obcych", co było samymi zaletami. Najczęściej przebywała tu młodzież, często harcerska.
Usiedliśmy przy stoliku ustawionym w najgłębszej części lokalu i już po kilku chwilach popijaliśmy każdy swój napój.
< Zośka // wybacz, że skromnie; wierzę, że dasz radę rozwinąć >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz