- Um? Sacha? - spytał.
Otrząsnąłem się. Uśmiechnąłem się do niego lekko.
- To nic. Tylko... Wspomnienia - powiedziałem. - Désolé. Czasem tak mam.
Nie odpowiedziałem mu na wcześniejsze pytanie ten jednak nie wydawał się tym przejmować. Zacząłem się zastanawiać co się stało z Gregem po naszym wyjeździe. Zmarł? A może to się stało przed naszym wyjazdem? Wziąłem do ust kolejny kawałek mięsa. Czemu się w ogóle tym martwię? Nie wiem. Nie pamiętam dlaczego tak mało pamiętam z czasów gdy mieszkałem we Francji. Jedynie jakieś poszczególne momenty bądź sytuację. Zwykle były to jednak nic nie znaczące urywki wspomnień. Często chce je poskładać. Nic z tego nie wychodzi jedynie robi to większy bałagan w mojej głowie. Po chwili talerze zostały przez nas opróżnione. Nawet przeze mnie.
- Jeśli przez ciebie przytyję ja zacznę robić nam posiłki składające się jedynie z jednej bułki dziennie - powiedziałem lekko żartobliwie.
- Jeżeli przytyjesz to będzie świetna nowina.
Pokręciłem przecząco głową. Kiedy zacząłem ograniczać jedzenie często mdlałem, lub po prostu miałem zawroty głowy. 16:25
Teraz to już się nie zdarzało. Mój organizm przyzwyczaił się do małej ilości pokarmu. Jeśli dzisiaj jeszcze coś zjem jest duże ryzyko, że będzie ze mną gorzej. Ból brzucha, wymioty... Ta. Podziękuje. Dopiero wtedy uświadomiłem sobie jak mało wiem o Bastianie. Ale... Teraz nie mam ochoty na zabawę w pytania. Wyciągnąłem z kieszeni paczkę papierosów. Skinąłem na Bastiana z pytaniem "Chces?". Ten jednak tylko pokręcił głową. Zapaliłem papierosa.
*
Minęło kilka dni, a stan mojej rany się polepszył. Nie wiem jak z Bastianem. Za każdym razem gdy o to pytałem w jakiś sposób się od tego wykręcał. Nie chciałem na niego naciskać. Tego wieczoru Niemiec spytał się czy nie chce się z nim napić. Oczywiście moją odpowiedzią było proste "Nie" jednak Bastianowi udało się mnie przekonać. Znowu wyciągnął butelkę wódki i dwa kieliszki. Nalał nam do pełna.
- Dzisiaj pije mniej - powiedziałem całkowicie wierząc w to, że mi się uda.
- Ta. Na pewno - na twarzy Niemca zagościł uśmiech.
Wypiłem jeden kieliszek, a potem kolejny i kolejny. Nasze rozmowy stawały się coraz bardziej bezsensowne. Nawet nie zauważyłem kiedy butelka się opróżniła. Bastian wziął ją do ręki tak jak dwa kieliszki i zaniósł je do kuchni. Zostawił je w zlewie z myślą "później je umyje". To "później" oznaczało mnie. Nie mogłem patrzeć na stos brudnych naczyń dlatego często zmywałem. Kiedy Bastian przyszedł momentalnie wstałem. Czułem się lepiej niż ostatnio, bardziej nad sobą panowałem. Podszedłem do niego, a ten spojrzał na mnie nie rozumiejąc o co chodzi. To był tylko moment. Złączyłem nasze usta w szybkim pocałunku. Na mojej twarzy pojawiły się mocne rumieńce. Po chwili jednak zrozumiałem co zrobiłem. Odsunąłem się lekko od niego. Spuściłem głowę.
- Ja... Bastian... Ja na prawdę przepraszam - wyjąkałem.
<Vlad? ♡>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz