2.08.2017

od Achima c.d od Elizy

Dziewczyna wsiadła do samochodu a ja wpakowałem jej mały bagaż do tyłu. Spakowała naprawdę małą ilość rzeczy, może nie wzięła pod uwagę tego, że jeśli nam się zachce zostanie tam na zawsze.
Wsiadłem do samochodu i odpalając go uśmiechnąłem się mówiąc:
- Teraz mamy sporo czasu żeby się lepiej poznać.
Ona tylko przekręciła oczami i odwróciła się udając że patrzy na cos przez okno.
Samochód ruszył i jechaliśmy przez chwilę w ciszy przez miasto. Nagle zauważyłem że po prawej stronie ulicy przy jakimś  murze odbywa się egzekucja, dziewczyna odwróciła wzrok gdy dało się słyszeć strzały, przez co musiała popatrzeć w moją stronę.
- Widzę że jednak nie jestem taki straszny w porównaniu z niektórymi rzeczami.
Ta automatycznie znów uciekła wzrokiem gdzie indziej.
- Nie rozumiem czego pani to przeżywa. - mówiłem o publicznej egzekucji. - Skoro ich to spotkało widocznie sobie na to zasłużyli.
- Skąd pan wie. - odpowiedziała w końcu.
- Bo my Niemcy jesteśmy nieomylni.
- Wy Niemcy je...- zaczęła ale przerwała jakby się czegoś przestraszyła.
- My Niemcy co? - dopytywałem spokojnie.
- Nieważne.... Głośno myślę. - oparła się.
W głowie miałem już milion teorii co chciała powiedzieć, nie wydaje mi się żeby to było coś pochlebnego . Szkoda że zamilkła, miałbym się potem do czego przyczepić, aby w końcu  dostała to na co zasługuje każdy wróg III Rzeszy. Kulkę w łeb, w najlepszym wypadku.
Wyjechaliśmy z miasta bez większych niespodzianek. Eliza nie odezwała się ani słowem, co zaczęło robić się dla mnie męczące, tak więc zacząłem gadać ja.
- Czy mówiłem już pani że, nie tylko tam panią zawożę, ale również zostaje tam na parę dni.  A może nawet tygodni?
- Nie wiem po co mi ta informacja. Ja zajmę się swoimi sprawami a pan swoimi.
Uśmiechnąłem się.
- W sumie ma pani rację. Jednak będę tam jedyną osoba którą pani ,,zna" więc pomyślałem ze panią poinformuje. - popatrzyłem na nią i uśmiechnąłem się szyderczo. - Ja zawsze służę pomocą.
Wróciłem wzrokiem na drogę. I mówiłem dalej:
- Ciekawy jestem jak bardzo się pani zmieni po tej wizycie w obozie.
- Słucham? - wreszcie zyskałem jej zainteresowanie.
- Z tego co słyszałem człowiek wraca z tam tąd zupełnie inny. Że tak to nazwę...  nowo narodzony.
Śmiałem się w duchu gdy wypowiadałem te słowa, no tak... nowo narodzony. Coś w tym w sumie jest.
Ciekawiło mnie co Eliza słyszała o obozach. Ogólnie ich prawdziwe przeznaczenie jest bardzo dobrze ukrywane, jednak podobno pośród cywili już krążą różne plotki na ich temat.
- Gdy oznajmiłem pani że jedzie pani do obozu, raczej nie była pani zadowolona. Skąd taka reakcja?


Elzia? (  mam wrażenie że to nie ma sensu, ale bardzo chciałam żeby odpowiedź była jeszcze dziś)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz