7.08.2017

od Achima c.d od Elizy

Elizie zajęło jeszcze sporo czasu zanim całkiem się zanurzyła. Co chwile wyłaniała się z wody a ja nieskrepowanie patrzyłem jak jej mokra biała koszula przylega do jej ciała. Gdy spostrzegła że ją obserwuje, zaczerwieniła się i z powrotem zanurzyła się aż do brody, w tym momencie zimno jakoś nagle przestało jej przeszkadzać. Zmierzyła mnie wściekłym wzrokiem jednak nie skomentowała mojego zachowania. Uśmiechnąłem się do niej:
- Równie dobrze mogłaby  pani nie mieć tej koszuli, i tak niewiele daje. Mam wrażenie że wręcz pani przeszkadza.
Tak naprawdę  przeszkadzała chyba tylko mi.
Przekręciła oczami dalej dzielnie wytrzymując w zimnej wodzie.
- Wydaje mi się że dobrze wiem, co będzie dla mnie lepsze.
Po kilku minutach chłodzenia się w ciszy Eliza uznała że ma już dość, i wyszła na brzeg. Po raz kolejny wlepiłem w nią wzrok, tym razem jednak dyskretniej. Miała bardzo ładne długie i zgrabne nogi, kuszące szersze biodra i wyraźne wcięcie w tali. Niektórzy ubolewali by nad jej małym biustem, jednak dla mnie jest to kolejny  atut. Nigdy nie rozumiałem fanatyków ,,hojnie obdarzonych" kobiet, według mnie miseczka C to już maksimum.
Eliza usiadła na brzegu, zadzierając głowę do góry aby lepiej poczuć teraz już przyjemne ciepłe promyki słońca, na twarzy.
Postanowiłem że i mi już wystarczy tej kąpieli. Wyszedłem w końcu z wody i położyłem się na trawie, nie opodal Elizy zamykając oczy.
- Może to i dobrze że zepsuł nam się samochód. - powiedziałem nie otwierając oczu.
 -Czemu. - zapyta ze średnim zainteresowaniem nie patrząc na mnie.
- W tym momencie mogliśmy smażyć się w nagrzanym samochodzie jadąc do Treblinki. Zamiast tego odpoczywamy sobie na brzegu jeziora, to prawie jak wakacje.
- I tak będziemy musieli się tam jakoś dostać i droga nas nie ominie. - odpowiedziała pesymistycznie.
Westchnąłem, po czym usiadłem wpatrując się w tafle wody.
- Ma pani rację. Trzeba jakoś w końcu ruszyć. - powiedziałem po czym wstałem i już całkowicie suchy od słońca, skierowałem się do miejsca gdzie zostawiłem ubrania.
Chwilę temu, przez krótki moment kiedy jeszcze byliśmy z Elizą w wodzie, do mojej głowy wpadły myśli że mógłbym wieść takie życie codziennie. Spokojnie, daleko od miasta, daleko od wojny.
Dosyć dziwna myśl jak na mnie. Przecież ja żyję po to by uczestniczyć w tej wojnie, urodziłem się po to by pomóc wprowadzić nowy porządek. A gdy to się uda będę mógł żyć właśnie w ten sposób.
Znajdę sobie młodą kobietę. Blondynkę o zielonych, szarych lub niebieskich oczach. Drobną i zgrabną, zamieszkam z nią nad jeziorem takim jak to, w drewnianym domku, po brzegi wypełnionym skórami i porożami zwierząt które upolowałem. Ona będzie gotować obiady i śpiewać, na pewno będzie miała piękny głos, a ja będę opowiadać naszym trzem  synom o wojnie którą wygraliśmy i o idealnym świecie który dzięki tej wojnie stworzyliśmy. Świecie nie skażonym niedoskonałością.
Ach.... to będą piękne czasy. Warto o nie walczyć.
Ubierając się zwróciłem się z powrotem do Elizy:
- Powinniśmy wracać do samochodu, możliwe że ktoś przejeżdżający nieopodal go już zobaczył i czekają na nas przy nim . - Eliza wstała. - Tylko niech się pani ubierze. -  dodałem.


Eliza?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz