Eliza była roztrzęsiona i gdy tylko ją uwolniłem, rzuciła się na mnie i zaczęła się tulić.
Stałem tak przez chwile bez żadnej reakcji patrząc przed siebie, nie spodziewałem się u niej takiej reakcji. Popatrzyłem na nią , ale mogłem dostrzec tylko czubek jej głowy a na ciele dalej czułem jak kurczowo się mnie trzyma.
W pewnym momencie chciałem odwzajemnić uścisk ale skończyło się na tym że w końcu się ode mnie oderwała i ocierając łzy powiedziała:
- Przepraszam..... - pociągnęła nosem. - Tak bardzo dziękuję . - popatrzyła na mnie cielęcym wzrokiem.
- Ja... -zacząłem, łapiąc się za kark co zdradzało moje zakłopotanie. - Ja może lepiej zajmę się tym idiotą. - powiedziałem po czym bez dłuższych wyjaśnień odwróciłem się i odszedłem.
Okazywanie emocji jest słabością, nigdy nie zniżę się do czegoś takiego. Dlatego najlepszym pomysłem było zostawienie jej samej, i zajęciem się wymierzeniem sprawiedliwości.
Nie musiałem zbyt długo szukać delikwenta, siedział przestraszony przy jednym z baraków. Gdy tylko zobaczył mnie na horyzoncie poderwał się z ziemi i okazał należny szacunek. Ja jednak zmierzyłem go surowym wzrokiem. Nie był nikim ważnym, zwykły około 20 letni szeregowiec przywieziony tu aby pomagać w utrzymaniu porządku. Z tego co wiem przywieziono tu takich garstkę, i mieli zostać jakiś tydzień dopóki ktoś nie zajmie ich miejsca. Uznałem że mogę na własną rękę wymierzyć sprawiedliwość. Rzuciłem krótkie:
- Pójdziesz ze mną. - po czym ruszyłem z powrotem do budynku gdzie zostawiłem Elize.
Ten jednak nie zamierzał iść za mną w ciszy, dogonił mnie i idąc obok mnie zaczął się tłumaczyć:
- Poruczniku, ja byłe przekonany że to jedna z nowych więźniarek, chciałem tylko pomóc w wykonywaniu obowiązków, nigdy nie zrobił bym czegoś takiego gdybym wiedział kim jest. Niech pan...
- Zamknij pysk.- przerwałem mu krótko, pokazując jak bardzo obojętne są mi jego wytłumaczenia.
Ten zamarł i stanął w miejscu, odszedłem jeszcze parę kroków po czym również stanąłem i powiedziałem nie odwracając się do niego.
- Czy ja ci już nie mówiłem że masz iść za mną?
Delikatnie odwróciłem się w jego stronę. Chłopak miał spuszczony wzrok, drżącymi rękami zrobił znak krzyża.
Ten gest wywołał u mnie rozbawienie. Rzadko widuje się katolika w SS. Chłopak z powrotem ruszył za mną.
W końcu dotarliśmy do Elizy, siedziała na krześle do którego wcześniej była przywiązana. Gdy nas zobaczyła automatycznie wstała. Popchnąłem chłopaka w jej kierunku. Popatrzyli na siebie Eliza już spokojna, on za to był kłębkiem nerwów, a po jego skroniach spływał pot.
- Szeregowy chciał panią przeprosić. - powiedziałem zza jego pleców. Był niższy ode mnie.
Ten gdy tylko to usłyszał automatycznie zaczął przytakiwać patrząc błagalnie na Elizę.
-Tak! Tak! Tak bardzo Panią przepraszam, ja naprawdę nie wiedziałem.
Widziałem jak Elzie powoli zaczyna robić się żal swojego oprawcy, jednak dalej zachowywała minę która miała pokazać nam obojętność. Widząc to powiedziałem:
- Oj chyba to nie przekonuje Pani Elizy, musisz się szeregowy bardziej postarać.
Ten rzucił się na kolana i zaczął ją błagać o wybaczenie.
Ona zmieszana całą sytuacją, cofnęła się parę kroków patrząc na klęczącego przed nią chłopaka.
- Myślę że to wystarczy. - powiedziałem krótko, chłopak westchnął z ulgą, jednak nie zdążył wstać zanim ja wyciągnąłem pistolet i przyłożyłem mu w tył głowy. Znowu zamarł, i chodź nie widziałem jego twarzy widziałem że nie jest w tym momencie zbyt uradowany.
Eliza popatrzyła na mnie przestraszona, jednak ja miałem dalej wbity wzrok w delikwenta. Położyłem palec na spuście.
- Za skrzywdzenie, jednej z ... - nie zdążyłem jednak dokończyć wyroku bo Eliza mi przerwała.
Elzia? ( wybacz za brak regularności moich odpisów, ale ostatnio rzadko bywam w domu ;-; przepraszam również jeśli coś nie trzyma się kupy, wyszłam z wprawy :< )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz