- A ty zamierzasz uciekać z tego świata? - zapytał chłopak.
Nie do końca zrozumiałem jego pytanie , i musiałem się chwile nad nim zastanowić. W końcu jednak odpowiedziałem:
- Chciałbym , ale nie umiem. Jestem zbyt wielkim tchórzem. I obiecałem sobie że dopóki mi się to nie uda odpokutuje za swoje grzechy.
- Myślałem że żołnierze są ateistami. Szczególnie niemieccy. - stwierdził.
Uśmiechnąłem się:
- Tak jak już zauważyłeś, nieco się od nich różnię. - westchnąłem. - A ty zamierzasz uciekać?
- Choćbym chciał nie mogę.
- Dlaczego? - zapytałem jednak on nie odpowiedział. Wtedy zrozumiałem. - Nie jesteś na tym świecie sam, prawda?
Prawie niezauważalnie pokiwał głową.
- Szczęściarz. - powiedziałem nagle. - Co teraz zamierzasz?
- Muszę wrócić do getta. - powiedział. - Muszę im pomóc.
- Tym kawałkiem chleba raczej nikogo nie nakarmisz. - stwierdziłem. - Nie mam już pieniędzy, ani jedzenia. Nie wiem jak mogę ci pomóc.
Nagle ktoś zapukał do drzwi, a raczej walną w nie z całej siły. Popatrzyłem przestraszony na Adama i kazałem mu się schować do szafy. Chłopak od razu wykonał mój rozkaz, a ja przestraszny podszedłem do drzwi, po czym je otworzyłem. Moje serce nieco się uspokoiło gdy zobaczyłem znajomą twarz.
- Po co to zamykasz? Przecież wiesz że nie mam kluczy. - krzyknął niższy ode mnie mężczyzna po czym popychnął mnie abym zrobił mu miejsce, po czym wszedł do mieszkania.
Był to mój współlokator, oczywiście też żołnierz. Niesamowicie zapijaczony zresztą. Nawet teraz dało się od niego czuć woń alkoholu.
Rzucił na stół jakąś siatkę z której wysypało się jedzenie, po czym oparł się o blat w kuchni i zapalił papierosa.
- A ty młody nie powinieneś być na służbie? - zwrócił się do mnie. Po czym popatrzył na wpół zjedzony bochenek chleba który jeszcze pare minut temu jadł Adam . - Aj.. ty to nie umiesz o siebie zadbać. Pożerasz suchy chleb kiedy można jeść takie rarytasy. - wskazał na torbę z jedzeniem która przyniósł.
- Skąd to masz? - zapytałem podchodząc.
- Od miłej starszej pani. - zaśmiał się.
- Ukradłeś to. -powiedziałem zaciskając pięści.
- Nie no co ty. Ja tylko pomogłem nieść starszej pani zakupy, a ona w nagrodę dała mi jedną siatkę.
Westchnąłem, a on mówił dalej:
- To co dostajemy w wojsku, to stanowzo za mało. . Dobrze że chociaż mamy takie przywileje. - podszedł do mnie i poklepał mnie po policzku. - Gdyby nie ja nie miał byś takich rarytasów, doceń to chłopczyku.
Po czym rzucił niedopałek na podłogę i przydeptał. Nienawidziłem z nim mieszkać. Był to zwykły oszust i brudas, który przyjechał do Warszawy dla takich ,,przywilejów".
- No dobra to ja uciekam. Chciałem tylko zostawić ,,zakupy" .A ty młody lepiej wracaj tam gdzie powinieneś być.
Powiedział po czym wyszedł trzaskając drzwiami.
Adam?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz