- Ale... jak zamierzasz to ze sobą przemycić?- zapytał Jens, kiedy ja szykowałem się już do wyjścia.
- Muszę dojść do murów, licząc na to, że po drodze nikt mnie nie zaczepi, a potem przerzucić to na drugą stronę i przejść samemu w nadziei, że nikt nie zwróci na mnie uwagi- odparłem. To była stała strategia, z której korzystali wszyscy przemycający coś do getta.
- Twój plan w dużym stopniu opiera się na szczęściu- zauważył Jens.
- To prawda, ale tak jest zawsze- odpowiedziałem. Chłopak uniósł brwi, sygnalizując w ten sposób swoje zdziwienie. Ja zaś poczułem, że nie powinienem już dłużej zwlekać z odejściem. I tak Jens zrobił już dla mnie dużo dobrego, narażając się przy tym. Postanowiłem więc nie sprawiać mu już więcej kłopotu i czym prędzej odejść.
- Więc... jeszcze raz bardzo ci za wszystko dziękuję i... pójdę już- mimo skrępowania wydusiłem z siebie jakoś te kilka słów i skierowałem się w stronę drzwi.
- Zaczekaj!- usłyszałem za sobą głos Niemca. Przystanąłem więc i obróciłem się w jego stronę.
- Pójdę z tobą- rzucił krótko, ubierając się. Tym razem to ja spojrzałem na niego ze zdziwieniem.
- Ale po co chcesz ze mną iść?
- Nikt nie odważy się zaczepić kogoś idącego w towarzystwie niemieckiego żołnierza, to raz. A dwa, i tak miałem być na służbie w tamtym rejonie. Więc mogę cię przy okazji odprowadzić. Przynajmniej będę miał większą pewność, że dotarłeś bezpiecznie do domu- wyjaśnił Jens. Chciałem zaprotestować, ale właściwie nie miałem jak, bo wszystko, co powiedział, brzmiało dość logicznie. Zaś nieskorzystanie z takiej pomocy byłoby jak strzelenie sobie z własnej woli w stopę. Po kilku minutach Jens był już gotowy. Wyszliśmy z mieszkania. Stanąłem obok, kiedy chłopak zamykał drzwi na klucz. Potem ruszyliśmy w dół wąską klatką schodową. Jens szedł przodem, przez co to on wpadł na mężczyznę, który dosłownie przepchnął się przez drzwi w bloku nie zważając na to, że ktoś właśnie z niego wychodził.
- Jens? Więc jednak zdecydowałeś się wrócić na swoją służbę?- gdy usłyszałem znajomy głos, od razu wiedziałem, do kogo należał. Miałem to szczęście, że Niemiec nie zdążył mnie zauważyć, a obok znajdowało się pomieszczenie ze schodami do piwnicy. Nie było tam nawet drzwi, więc mogłem szybko i bezszelestnie się tam schować.
- Powiedzmy. A ty po co wróciłeś?- zapytał Jens, zerkając za siebie. Przez chwilę zdawało mi się, że zauważyłem wyraz ulgi na jego twarzy, gdy zobaczył, że mnie tam nie ma.
- Przypomniałem sobie o czymś ważnym, po co bezzwłocznie musiałem wrócić- odparł mężczyzna, mijając chłopaka i kierując się w stronę piwnicy. Serce podskoczyło mi do gardła. Odwróciłem się i szybko, starając się zachować jak najciszej, zszedłem w głąb piwnicy. Liczyłem na to, że uda mi się znaleźć jakąś kryjówkę.
<Jens?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz