23.08.2017

Od Josefine CD Achim


— Dziękuję za tak dobrą opinię — odparłam. — To dla mnie zaszczyt.
Mężczyzna roześmiał się, ale ja nie kłopotałam się wtórowaniem mu, tylko rozejrzałam się po sali, mierząc spojrzeniem bliźniaczki.
— Więc rozumiem, że to pani jest główną kucharką? — zaczął blondyn, a ja kiwnęłam w odpowiedzi głową.
— Jak już wspominałam, mam dziś dzień wolnego i aktualnie kuchnią rządzi jakaś osoba z zewnątrz, którą szefowa chciała przetestować, i stwierdzili, że mogłabym ją spłoszyć swoim... Hm, zachowaniem.
— Jakim dokładnie zachowaniem? — zapytał, a ja cieszyłam się, że mogłam opowiedzieć trochę o swojej pracy. Był to zdecydowanie fantastyczny temat. Neutralny, nie za bardzo w przeszłość, nie za bardzo w przyszłość... Jednak pytania o mój charakter mnie peszą. Nie lubię opowiadać o sobie.
— Podobno wywieram na nich presję, aczkolwiek... — chciałam coś dodać, ale przeszkodziła mi Agathe niosąca moje zamówienie.
— Proszę, oto brokułowa zupa krem, specjalnie dla pani Bachmann. — Położyła przede mną talerz, mrugnęła do mnie i odeszła zajmować się resztą klientów. Nie zdążyłam nawet jej podziękować, bo już znajdowała się przy najbardziej odległym stoliku.
— No to zobaczymy, jak sobie radzi nasza nowa kuchareczka — oznajmiłam i podniosłam łyżkę leżącą obok.
Niezbyt podobała mi się perspektywa nowej kucharki, głównie dla tego, że może się okazać lepsza ode mnie i że może dostać moją posadę. Nie zniosłabym kogoś stojącego nade mną i zaglądającego mi przez ramię, co dodaję do zupy. To ja od tego jestem. Od wywierania presji, jak to ujęłam.
Zanim zanurzyłam łyżkę w daniu, powąchałam go dokładnie. Zdecydowanie wybijał się zapach pieprzu, a dopiero po nim brokułów. Przyjrzałam się daniu dokładniej, a gdy uznałam, że nie ma w nim trucizny, wzięłam do ust pełną łyżkę.
— Co pani robi? — zainteresował się mężczyzna, a ja podniosłam pytający wzrok znad jedzenia.
— Nie rozumiem — odparłam, wycierając twarz serwetką.
— Całe to wąchanie i...
— Nie chcę o tym rozmawiać — przerwałam mu najłagodniejszym tonem, na jaki udało mi się zdobyć.
Jako że jej dość szybko, udało mi się uporać z posiłkiem w rekordowym czasie. Jak na mój gust zostało tam dodane zbyt dużo pieprzu, co popsuło całokształt, ale dało się to zjeść.
Achim skończył tylko kilk minut wcześniej. Podeszła do nas Adele, zabrała talerze, w przpadku blondyna jeszcze kelich po winie, zabrała od nas zapłatę i odeszła z powrotem do kuchni.
— Ma pani ochotę na spacer? — zapytał mężczyzna, gdy już się zbierałam do wyjścia.
— Słucham? — Nieczęsto byłam zabierana na jakieś spacery, więc ta propozycja mnie zaskoczyła.
— Pytam, czy zechciałaby się pani ze mną przejść — powtórzył.
W sumie, nie mam bytnio nic do roboty, więc zgodziłam się.

Achim?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz