Słowa Janka zaskoczyły mnie. Nie chodziło o sam fakt rywalizacji między chłopakami, bo z tego doskonale zdawałam sobie sprawę. Także to, iż rywalizowali o mnie było widoczne. Nie sądziłam jednak, że Janek otwarcie się do tego przyzna, jak gdyby było to rzeczą naturalną.
Wiedziałam, że moje policzki zalała czerwień. Czułam się zawstydzona. Jeszcze nigdy nikt nie zachowywał się tak w stosunku do mnie... A i ja nie czułam tak targającej mną mieszanki uczuć. Moje myśli galopowały, ale i tak głównym tematem każdej z nich był stojący obok mnie chłopak. Wypełniało mnie trudne do opisania podekscytowanie, zdawało się, że obecność Janka jest na nie lekarstwem... Jednak na sam jego widok znów czułam się rozgorączkowana. Było to jednak pozytywne uczucie, którego nie chciałam się pozbywać.
- Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, iż nie ma mowy o żadnej rywalizacji? - szepnęłam cicho, starając się dostrzec wyraz twarzy chłopaka.
- Wiem - powiedział cicho, zbolałym głosem. Zaraz jednak uniósł lekko brodę. - Może nie jestem... - zaczął, ale ja pokręciłam delikatnie głową, przerywając mu w połowie zdania.
Szatyn zrozumiał mnie opacznie. Pewnie pomyślał, że moim zdaniem nie ma nawet opcji, by mierzył się z Marcusem. Prawdą był jednak fakt, że Niemiec nie miał u mnie najmniejszych szans. Nic dla mnie nie znaczył. To Janek zaprzątał moje myśli, chociaż oczywiście nigdy bym się do tego nie przyznała, już od naszego pierwszego spotkania. To jego dotyk na swojej skórze pragnęłam czuć, gdy tak jak teraz trzymał mnie za rękę. To jego wzrok chciałam mieć na sobie, szczególnie jeśli patrzył na mnie w taki sposób, jak teraz...
- Janku - zaczęłam cicho, posyłając chłopakowi delikatny uśmiech. - Myślisz, że kiedykolwiek wybrałabym jego? - w moim pytaniu kryło się pełno niedowierzania. - Wierzę, że Marcus nie jest całkowicie złym człowiekiem, jednak... W jego spojrzeniu brak mi radości, a w uśmiechu szczerości. Jest pełen poczucia wyższości... I przede wszystkim nie jest tobą - dodałam szeptem. - Daleko mu do bycia taką osobą, jak ty...
Zauważyłam zdumienie na twarzy Janka. Chłopak wziął głęboki wdech i wpatrzył się w nasze dłonie. Kilka razy wydawało mi się, że zamierza coś powiedzieć, jednak ciągle się rozmyślał i od nowa ważył słowa. Postanowiłam dać mu chwilę i przeniosłam wzrok na rozgrywający się na niebie spektakl. Powoli zapadała ciemność. Nie mogłam się nadziwić, że nadal potrafię dostrzec piękno w zachodach słońca, mimo iż widziałam je już tyle razy. Noc chyba była jednak porą uniesień, wzruszeń i... Bezgranicznej szczerości. Tak, byłam tego pewna. Po zachodzie słońca z naszych ust padały słowa ukrywane gdzieś w podświadomości w ciągu dnia.
- Ale czy taka osoba jak ja będzie dla ciebie kiedykolwiek odpowiednia? - wyszeptał zachrypniętym głosem, a ja poczułam powiew jego oddechu na policzku. Nie zauważyłam nawet, kiedy Janek przysunął się tak blisko mnie.
Teraz to ja potrzebowałam czasu na odpowiedź. Rozproszona jego bliskością, nie byłam w stanie zebrać myśli. Zatonęłam w jego smutnym spojrzeniu, zapominając, o co właściwie mnie zapytał. Mogłam myśleć tylko o tym, że chciałabym zobaczyć na jego twarzy uśmiech zamiast tego wyrazu niepewności.
Twarz Janka znalazła się jeszcze bliżej mojej, a chłopak odszukał moje spojrzenie, gdy odwróciłam wzrok. Puścił moją dłoń, jednak zaraz poczułam jego dotyk na moim rozgrzanym policzku. Mimowolnie wtuliłam twarz w jego dłoń. Usłyszałam ciche westchnięcie chłopaka w reakcji na mój pełen ufności gest. Wsparłam dłoń na jego ramieniu i stanęłam na palcach. Zbliżyłam się do niego, pokonując ostatnie dzielące nasze twarze milimetry i niepewnie musnęłam ustami jego wargi. Wiedziałam, że Janek tylko czekał na ten gest, na to przyzwolenie z mojej strony.
Rozpoczęliśmy delikatny, niespieszny pocałunek, po raz pierwszy ciesząc się swoją bliskością. Te kilka zamienionych z Jankiem słów i ten wywołujący na mojej skórze dreszcze dotyk chłopaka przemienił słabo zapowiadające się spotkanie w jeden z najpiękniejszych wieczorów w moim życiu. Odsunęliśmy się od siebie, cicho dysząc. Janek odgarnął mi z twarzy opadające kosmyki włosów, jednak ja nie miałam odwagi na niego spojrzeć. Zamiast tego ukryłam twarz w zagłębieniu jego szyi, wdychając przy każdym oddechu jego zapach.
W tej chwili nic nie miało dla mnie znaczenia. Ani czekający w domu rodzice, ani godzina. Nie dopuszczałam do siebie faktu, że za jakiś czas będziemy musieli się rozstać. Jedyne, co pozwalałam sobie teraz odczuwać to łagodne podmuchy wiatru i ciepły dotyk Janka.
(Janek? Awww, romantycznie ^^ Mam nadzieję, że nie przesadziłam xD )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz