31.08.2017

Od Kingi CD Janka

Na ucieczkę zdecydowanie nie było czasu. Jednak Niemcy mają za długi krok... Trzeba było coś wymyślić, pozostać w miejscu, nie uciekać.
- Mam plan - szepnęłam jak najciszej potrafiłam, żołnierze byli już na wyciągnięcie ręki.
- Dobry wieczór - przywitali się po niemiecku - Dlaczego uciekacie tutaj?
- My zapalić - wyjaśniłam.
- Przecież na sali również można sobie zapalić! - prychnął jeden z żołnierzyków.
- Chcieliśmy na osobności, jednak wydaje się to niemożliwe... - szprechałam.
Na nasze szczęście na zapleczu panował pół mrok. Niemcy nie widzieli nas za dobrze, tak samo my - również mało co widzieliśmy. Jednak ich spojrzenie można było poczuć, nie trzeba było go widzieć...
Sięgnęłam do torebki po paczkę papierosów, którą nosiłam zawsze na wszelki wypadek. Poczęstowałam Janka papierosem, sobie wzięłam kolejnego, gestapowcom również zaproponowałam, jak się spodziewałam - nie odmówili. Odłożyłam paczkę, sięgnęłam po zapalniczkę, podpaliłam wszystkie papierosy i zaciągnęłam się dymem. Wciąż ich wzrok był bardzo skupiony na nas, wręcz nie mrugali, aby tylko nie spuścić nas z oczu. Dodatkowo zablokowali nam jedyną drogę do sali, przytwierdzając nas do ściany.
- Zagraniczny papieros? - zapytał po chwili Niemiec.
- Czechosłowacki - odpowiedziałam - Moja rodzina tam mieszka, często mnie zaopatruje.
Kłamstwo, kłamstwo, kłamstwo. Dobrze mi szło... Póty nie skończył się papieros. Rzuciłam go na podłogę i przydeptałam butem, Janek zrobił to samo, po czym wziął mnie pod rękę.
- Dziękujemy za miłe spędzenie czasu, niestety musimy wracać - próbowałam przecisnąć się pomiędzy żołnierzami, którzy dziwnym trafem przesunęli się i pozwolili nam przejść.
Kłamstwo, dobre kłamstwo. Nie odeszliśmy nawet jednego kroku od ostatniego Niemca gdy poczułam, że ktoś bardzo mocno szarpie mnie za włosy. Na tyle mocno, że musiałam puścić Janka. Cofnęłam się do tyłu.
- Nie ładnie tak kłamać... - wyszczerzył się jeden z nich.
Nie odpowiedziałam, moje włosy zostały pociągnięte jeszcze mocniej, w tym czasie wyjęto broń, przystawiono mi do głowy i rozkazano Jankowi oddać się dobrowolnie w ręce gestapo, grożąc moją śmiercią.
Uśmiechnęłam się i ruchami warg powiedziałam nie rób tego...

<Janek? Naprawdę nie wiedziałam co napisać...>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz