- Facetom to fajnie, możecie łazić bez koszulek. A u kobiety to już byłby dramat. - powiedziała niezadowolona.
- Ja tam nikomu nic nie bronię. - powiedziałem otwierając maskę samochodu. A z jej wnętrza uderzyło we mnie jeszcze gorętsze powietrze.
- Fick dich! - skomentowałem pod nosem, ledwie łapiąc oddech.
Popatrzyłem na silnik, ledwie się na tym znam ale postanowiłem że trochę tu pogrzebie.
Było tak gorąco że zaledwie parę chwil potem zrezygnowałem nawet z koszuli, siedziałem nad tym pierdolonym gratem jakieś 20 minut przeklinając co chwilę pod nosem. Eliza w tym czasie siadła w cieniu drzewa i wachlowała się złożoną gazetą. Po dłuższej chwili podeszła do mnie i zapytała:
- I jak?
- Die ScheiBe. - odpowiedziałem nie patrząc na nią, po chwili dopiero zdałem sobie sprawę że mogła nie zrozumieć, więc powtórzyłem. - Jedno wielkie gówno.
- Co my teraz zrobimy? - zapytała ocierając pot z czoła chusteczką.
- Poczekamy na pomoc. Nie mamy jak się z kimś skontaktować.- powiedziałem zły trzaskając maską.
Usiadłem pod drzewem w cieniu, zdyszany. Brak koszulki wcale nie pomógł w ochłodzeniu się. Eliza siadła obok.
- Ciekawe jak długo będziemy czekać. - powiedziała.
- Nie mam pojęcia. Ale na pewno kogoś spotkamy, z tego co wiem nie tylko ja dzisiaj zostałem wysłany w tą stronę.
Czekaliśmy i czekaliśmy. Niepotrzebnie jechałem takim zadupiem, teraz będziemy czekać o wiele dłużej. Nagle zobaczyłem zabłąkaną żabę, i śledziłem ją wzrokiem dopóki nie skoczyła w krzaki. Wstałem i poszedłem za nią.
- Gdzie pan idzie? - zapytała.
- Sprawdzić teren. - odpowiedziałem.
Po czym zniknąłem w zaroślach w których zniknęła również żaba. Nie szedłem zbyt długo bo już po chwili moim oczom ukazało się małe jezioro. Wróciłem się do dziewczyny i powiedziałem:
- Nieopodal nas jest jezioro, nie wiem jak pani ale ja dłużej nie wytrzymam tego pierdolonego skwaru, idę się ochłodzić. - powiedziałem z powrotem znikając zanim ona cokolwiek odpowiedziała.
Eliza? ( u mnie z weną też nie za dobrze niestety )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz