29.08.2017

Od Estery c.d. Maria

Rozdzieliłyśmy się. Idąc na przód, dotarłam do miejsca, gdzie znajdowało się kilka skrzyń i pudeł, pokrytych kurzem i pajęczyną. Postanowiłam je przejrzeć. Podeszłam do pierwszego z kufrów i starłam dłonią grubą warstwę kurzu. Nie spodziewałam się, że jest go aż tyle. Chciałam wytrzeć rękę w wiszącą nieopodal na jakimś haku starą, podziurawioną zasłonę, ale niewiele to dało, bo na także sprawiała wrażenie, jakby została wręcz uszyta z kurzu. Postanowiłam się tym nie przejmować i wróciłam do przeglądania znaleziska. Oczywiście nie wszystkie skrzynie dało się otworzyć. Wiele z nich było po prostu pustych. W kilku znalazłam różne poniszczone przedmioty, od zabawek po ubrania czy buty. Zdecydowana większość z tych rzeczy nie nadawała się jednak do niczego. W końcu znalazłam coś godnego uwagi. Zauważyłam stojące pod oknem pudło. Podeszłam i spróbowałam je otworzyć. Wieko ustąpiło bez jakiegokolwiek problemu. W środku znajdowała się masa płaszczy i szali. Ucieszyłam się, gdyż na pewno przydadzą się one do opatrywania rannych, czy ogrzewania się w późniejszym czasie. Nagle usłyszałam jakiś szmer. Natychmiast obejrzałam się wokoło. Serce nieomal wyskoczyło mi z piersi, gdyż miałam wrażenie, że zobaczyłam jakiś cień, przemykający na korytarzu. Wyszłam tam z duszą na ramieniu, jednak nie zauważyłam już więcej niczego niepokojącego. Wmówiłam sobie, że pewnie coś mi się zdawało. Zawróciłam i poszperałam jeszcze trochę. Nic więcej nie znalazłam, wiec chwyciłam pod pachę pudło i zaczęłam kierować się na miejsce spotkania z Marią. Dziewczyna przyszła, prawie przybiegła chwilę po mnie. Miała minę, jakby przed chwilą właśnie zobaczyła ducha.
- Co się stało?- zapytałam, nie ukrywając zaniepokojenia.
- Nic, dlaczego miałoby się coś stać- odparła szybko Maria, siląc się, aby jej ton brzmiał jak najbardziej obojętnie. Mimo to wyczułam, że dziewczyna jest nieco wystraszona. Skoro jednak nie chciała mi o niczym mówić, postanowiłam nie drążyć tematu. Jeśli zechce, powie.
- Skoro tak mówisz... Znalazłaś może coś ciekawego?- zmieniłam temat. Nie doczekałam się odpowiedzi, gdyż Maria zapatrzyła się za siebie, w miejsce, z którego przyszła.
- Halo, halo, ziemia do sanitariuszki Marii! Słyszysz mnie?- powiedziałam, machając jej ręką przed twarzą. To spowodowało, że dziewczyna ocknęła się i zwróciła z powrotem do mnie.
- Oczywiście, że tak. Cały czas uważnie cię słucham- odparła.
- Więc odpowiedz na moje pytanie.
- Jasne, już. Przecież mówiłam, że nic się nie stało- powiedziała Maria, przywołując na twarz uśmiech. Uniosłam brew, wyrażając w ten sposób swoje zdziwienie.
- Twoja odpowiedź jest dość dziwna. Pytałam...- zaczęłam, ale dziewczyna przerwała mi.
- Wybacz, że ci przerywam, ale chyba powinniśmy już wrócić na dół. Możemy być potrzebne- powiedziała Maria. Nie odpowiedziałam jej nic na to. Skierowałyśmy się w stronę schodów.
- Czyli nie znalazłaś nic interesującego?- postanowiłam się upewnić, choć odpowiedź na to pytanie była raczej oczywista. W końcu Maria nie miała nic ze sobą. Gdyby coś wpadło w jej ręce, na pewno by to wzięła.
- Nie- odparła lekko nieobecnym tonem. Nie odzywałyśmy się więcej do siebie, dopóki nie znalazłyśmy się na dole schodów.
- Nie wytrzymam! Powiedz mi, co się stało?- zapytałam, schylając się, aby odłożyć na chwilę pudło z płaszczami i szalami. Nie było zbyt ciężkie, ale nie chciało mi się cały czas go dźwigać.
<Maria?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz