6.08.2017

Od Rodericha c.d. Noah'a

Otworzył usta, zamierzając skrytykować swym ciętym językiem pośpiech Noah'a, zbesztać go za brak subtelności, wyzwać go od napalonych gówniarzy i rozpocząć tyradę na temat prawidłowego podrywania mężczyzn, ale głos uwiązł mu w gardle. Pocałunek wyższego cholernie mu się podobał. Jak na zwykłego "całusa", był bardzo przyjemny. Na tyle przyjemny, by na chwilę uniemożliwić mu jakąkolwiek reakcję.
W końcu, zamiast besztać młodszego, podziękował mu uradowanym uśmiechem.
- Więc Rosjanie witają się tak również po to, żeby nie było im zimno? - spytał, unosząc idealnie zagiętą brew. Położył dłoń na potylicy bruneta i pociągnął go do siebie, zmuszając by pochylił głowę. Cwaniak był o prawie całe dziesięć centymetrów wyższy od niego. Odwzajemnił pocałunek z nawiązką, na kilka długich sekund wpijając się w dolną wargę mężczyzny. Najchętniej nie odrywałby się od niego przez najdłuższą minutę, ale nie zamierzał dawać mu zbyt dużo radości. Puścił go, rzucając mu wyzywające spojrzenie i cofnął się o krok.
- Nie wiem czy generał Ybern już cię informował, ale zostałeś uwzględniony w naszej niedzielnej kolacji. Byłoby wspaniale, gdybyś przyszedł - powiedział zniżonym, mrukliwym głosem, mimowolnie jeszcze raz taksując go całego spojrzeniem.
Porucznik uniósł brwi, zaskoczony informacją.
- A to ci niespodzianka. Oczywiście, że się pojawię, ma pan moje słowo - odparł, unosząc kąciki ust w uśmiechu, który Roderich natychmiast odwzajemnił.
- Więc do zobaczenia w niedzielę - powiedział, po czym, nie rozwlekając pożegnania, odwrócił się i ruszył do swojego samochodu.



W niedzielę wieczorem zjawił się w umówionej restauracji, spóźniony o całe dwadzieścia minut. I wcale nie było to jego największe spóźnienie w życiu. Gdy zbliżył się do stolika, przy którym siedzieli już Ybern i Volker, generał rozmawiał żywo z porucznikiem, nie zdradzając - przynajmniej na pierwszy rzut oka - zirytowania jego spóźnieniem.
- Witam, panowie - przywitał się, prezentując białe zęby w szlagierowym uśmiechu. - Bardzo przepraszam za spóźnienie, źle rozporządziłem czasem. Zwykle nie zdarza mi się popełnić takiego błędu... - zaczął recytować ułożoną wcześniej w głowie formułkę, nie starając się jednak brzmieć nazbyt przekonująco.
- Spokojnie, Roderich. Siadaj, czekamy z zamówieniem - przerwał mu Ybern, rzucając mu wyrozumiałe spojrzenie.
- Na jaki temat rozmowy się załapałem? - spytał sierżant, siadając posłusznie i obdarowując obecnych przeuroczym uśmiechem.


< Noah? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz