14.08.2017

Od Janka c.d. Evy

Zawiesiłem wzrok na dziewczynie, przez dłuższą chwilę się jej przyglądając. Chciałem odczytać uczucia wypisane na jej twarzy. Spodziewałem się ujrzeć rozczarowanie, może nawet skrywaną złość... Ale nie widziałem tego. Widziałem tylko smutne, piękne oczy wpatrujące się we mnie.
Ostrożnie splotłem nasze dłonie.
- Pokażę ci jedno miejsce - powiedziałem szeptem, minimalnie unosząc kącik ust w słabym uśmiechu. Eva kiwnęła lekko głową i pozwoliła mi się poprowadzić. 
- Co to będzie za miejsce? - spytała po chwili ciszy.
- Zobaczysz, jak dojdziemy - odparłem cicho.
Poszliśmy w stronę rzeki, na most Kierbedzia. Wybrałem go dlatego, że o tej porze nie będzie tam wielu ludzi i rozciąga się z niego piękny widok na miasto i szeroką Wisłę. Mieliśmy spory kawałek do pokonania i również z tego powodu wybrałem owo miejsce. Potrzebowałem długiego, jak najdłuższego spaceru.
- Przepraszam - mruknąłem cicho, patrząc na nasze złączone dłonie. - Wywoływanie konfliktu z Marcusem było nieodpowiednie. Nie chciałem zepsuć wam wieczoru.
Eva patrzyła przed siebie, prawdopodobnie pogrążona we własnych myślach. Mimo to, wiedziałem, że mnie słucha.
Przez głowę przeszła mi myśl o jej ustach. Wyglądały bardzo ładnie w pomidorowej szmince. Sekundę potem zdałem sobie sprawę z nieadekwatności tej myśli.
- Nie... - zaczęła, ale natychmiast jej przerwałem.
- Postaram się, byś nie żałowała chociaż reszty tego wyjścia.
Poczułem jak jej białe, zgrabne palce zaciskają się trochę mocniej na mojej dłoni.
- Nie będę go żałować - powiedziała cicho.
Słońce zachodziło powoli. Pomarańczowo-różowo-niebieskie niebo rzucało oświetlało ulice i budynki, całkowicie zmieniając ich kolor. Wokół było w miarę cicho i spokojnie, a co najważniejsze, nie było już tak okropnie gorąco.
Weszliśmy na wielki, stalowy most, łączący dwa brzegi Wisły. Na deptaku dla pieszych, ciągnącym się brzegiem konstrukcji, prawie nikogo nie było. Daleko, na drugim końcu, widać było człowieka na rowerze, jadącego w stronę przeciwną do miasta. Bliżej widać było idącą w naszą stronę parę; niebotycznie wysoki mężczyzna w kapeluszu i drobna, gustownie ubrana kobieta, wyglądająca przy partnerze na jeszcze mniejszą, niż w rzeczywistości była.
Zaprowadziłem Evę dalej wgłąb mostu; zatrzymaliśmy się prawie na jego środku. Stojąc przy barierce, milczeliśmy przez dłuższą chwilę ze spojrzeniami utkwionymi w błyszczącej wodzie i brzoskwiniowym niebie. Budynki stojące pod światło były zaciemnione, widoczne były tylko ich wyraźne kontury.
Wisła najwyraźniej postanowiła dziś nie odstraszać ludzi swoim stęchłym zapachem. Czuliśmy za to przyjemny zapach polnych roślin niesiony z daleka, połączony z orzeźwiającą, charakterystyczną wonią wody.
Nadal trzymaliśmy się za ręce. Przez całą drogę żadne z nas nie zdecydowało się ich rozłączyć. Staliśmy w ciszy, Eva zapatrzona w widok przed sobą, ja zapatrzony w nią.
- Podoba ci się? - spytałem z wargami nad jej uchem. Zauważyłem jej lekkie drgnięcie.
- Tak... Jest przepięknie - odpowiedziała z cichym westchnięciem.
- Lubisz takie miejsca?
- Mhm. Są bardzo przyjemne.
- Chciałabyś chodzić w takie miejsca częściej?
Eva podniosła głowę, by na mnie spojrzeć. Stałem przodem do niej przez cały czas i patrzyłem tylko na nią. Smutnym, zakochanym wzrokiem.
Otworzyła lekko usta, chcąc coś powiedzieć, jednak nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Uśmiechnąłem się do niej delikatnie i wziąłem jej drobną rękę w obie dłonie.
- Wiesz, że rywalizowaliśmy o ciebie? - wychrypiałem słabym głosem. - Na pewno wiesz. Jestem żałośnie przewidywalny. On zresztą też. - Słowo "on" powiedziałem, jakby było to najzwyklejsze, najczęściej używane słowo, do którego nie dodaje się żadnego akcentu. Puste, bez wyrazu.
Słońce zachodziło. Sklepienie nad nami było już granatowe, a morelowy horyzont przypominał teraz ognistą łunę wychylającą się zza drzew i budynków. Słabiej widziałem twarz Evy.


< Eva? // przepraszam, że się opierdalam // znowu nie umiem dobrze zakończyć opowiadania // jakby co... to nie ze mną jest coś nie tak, tylko z moim zmysłem romantyzmu c': >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz