Nie wiem co zrobiłem, ale coś zrobić przecież musiałem. Popatrzyłem na zdezorientowaną dziewczynę którą prowadziłem pod ręką. Nie odezwała się ani słowem podczas drogi, wręcz co jakiś czas próbowała się wyrywać. Chyba nie docierało do niej co się dzieje. Była bardzo słaba, ten wielki byk w niemieckim mundurze pokopał ją niczym szmacianą lalkę. Jak cholerną świnią trzeba być żeby tak zgnoić człowieka, tym bardziej kobietę. Łzy napływały mi do oczu gdy patrzyłem na nią w takim stanie, dlatego też nie spojrzałem na nią więcej podczas całej drogi. Po prostu ja prowadziłem w ciszy, do kwiaciarni. Gdy weszliśmy od razu dostrzegłem panią Marię. Kobieta otworzyła szeroko oczy i rzuciła na podłogę kwiaty które właśnie wiązała. Po czym podbiegła do nas i dotykając policzka Kasi w końcu wydusiła z siebie:
- Kasiu... - była przerażona tym jak wygląda dziewczyna.
Posadziłem Kasię na krześle, i odezwałem się do niej:
- Kasiu... żyjesz?
Ta jednak popatrzyła na mnie jak na kogoś obcego, ale po chwili zaczęła odzyskiwać świadomość:
- Ja.... - wyjąkała po czym wybuchła płaczem.
Pani Maria od razu zaczęła ją tulić, i szlochać z nią. Ja stałem i patrzyłem. Pani Maria w końcu oderwała się od Kasi i podeszła do mnie popychając:
- Ty durny psie! Co żeś narobił?!
Cofnąłem się nieco i zacząłem się tłumaczyć:
- Ja... ja ni..
- Wiedziałam że twoja obecność nie wróży niczego dobrego! W końcu czego dobrego można się spodziewać po jednym z nich!
Złapałem jej dłonie i ścisnąłem , aby przestała nimi machać i się uspokoiła.
- Niech mnie pani pos...
Ta jednak się wyrwała i nie dała mi dojść do słowa:
- Jak dużo złego jeszcze chcecie wyrządzić na tym świecie?!
Gdzieś z tyłu słyszałem głos Kasi która krzyczała coś do starszej kobiety, jednak jej głos nie przebijał się przez krzyki kobiety.
Spuściłem głowę.
- Ma pani rację. - w końcu wymruczałem. - Choćbym chciał nie zmienię tego kim jestem...
Kasiu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz