28.07.2017

Od Roderich'a c.d. Noah

- Czy sprawa wagi państwowej będzie miała tyle czasu? - spytał Roderich, unosząc pytająco brwi.
- Proszę się o to nie martwić, wiadomość od Pana zostanie dostarczona na czas. Interesuje mnie raczej, czy Pan ma wolną chwilę.
Starszy sierżant przyjrzał się młodemu porucznikowi, składając akta amerykańskiego szpiega i odkładając je na bok. Mężczyzna był postawny i wysoki; mógłby być wzorem dla komisji wojskowej przy wybieraniu rekrutów. A gdyby miał inny kolor włosów, jego podobizna mogłaby widnieć na plakatach propagandowych w niemieckich miastach. Roderich podejrzewał, że jego budowa zapewne zalicza się do tych, których on mógłby zazdrościć, gdyby naprawdę były mu potrzebne.
- Na kawę z porucznikiem zawsze znajdę wolną chwilę - odparł z uśmiechem. - Jakie miejsce pan proponuje?
- Niedaleko stąd jest przyjemna kawiarnia. Oferuję swój samochód jako transport.
- Świetnie. Po drodze przytoczy mi Pan więcej ciekawych historycznych postaci - rzucił półżartem Austriak, kierując się wraz z niemieckim towarzyszem do wyjścia.
Idąc korytarzem ramię w ramię z Noah'em, Hilse nie mógł zignorować faktu, iż od pułkownika dzieli go całkiem spora różnica wzrostu. Co najmniej dziesięć centymetrów. Wyższy stopniem i wyższy wzrostem, choć młodszy. Jakie to urocze.
Na parkingu czekał na nich piękny, czarny Mercedes, na widok którego najodpowiedniej byłoby przeciągle zagwizdać.

*mam defekt mózgu i nie potrafię złożyć w tym miejscu ani jednego zdania, więc robię przerywnik*

Po pięciu czy sześciu minutach jazdy Noah zaparkował samochód przy chodniku przy jednej z kawiarni. Był to lokal, który Hilse wielokrotnie widział, jadąc do pracy, ale nigdy nie odwiedzał lub pojawił się raz, ewentualnie dwa.
Dwójka esesmanów wkroczyła dumnie do środka, swoimi mundurami przyprawiając wszystkich obecnych o suchość w gardle. Roderich postanowił przywłaszczyć sobie przywilej wybrania miejsca i zasiadł przy stoliku w głębi lokalu, z widokiem na całe wnętrze i wszystkie inne stoliki. Gdy Noah dosiadł się do niego, natychmiast zjawiła się kelnerka pytająca o zamówienie.
- Czarna parzona - powiedział czarnowłosy i spojrzał pytająco na starszego sierżanta.
- Również - oznajmił Roderich, przeszywając młodą kelnerkę toksycznie jowialnym spojrzeniem. Ta widocznie pobladła na twarzy i pospiesznie odeszła, starając się przypadkiem nie spojrzeć w oczy blondynowi. Ten, oderwawszy od niej wzrok, powrócił do Noah'a:
- Więc co słychać u szanownego generała? Widziałem się z nim może dwa razy w życiu. Wyglądał wtedy całkiem żywotnie, ale było to dosyć dawno; wszystko mogło się zmienić. Dobrze sobie radzi? Nie stracił całkiem włosów od tych amerykańskich szpiegów?
- Cóż, ile stracił to stracił. Każdego kiedyś to czeka - odparł porucznik, uśmiechając się pod nosem.
Ta sama kelnerka, którą Roderich wcześniej straszył wzrokiem, przyniosła wojskowym kawę w ładnej, gustownej zastawie. Austriak uniósł swoją filiżankę i upił ostrożnie łyk napoju.
- Dlaczego zaprasza mnie Pan na kawę, podczas gdy powinien mnie Pan w imieniu generała natychmiast wykopać z gabinetu i zagonić do tropienia? - rzucił pytaniem prosto z mostu, patrząc w oczy Noah'owi. Jego pytanie zabrzmiało nadzwyczaj poważnie, choć zostało przyozdobione nigdy niegasnącym uśmiechem sierżanta.


< Noah? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz