25.07.2017

Od Noah'a C.D. Matt'a

Myślałem, że kiedy wrócę do mieszkania te będzie puste, a jak się okazało blondyn siedział w salonie z kotem na kolanach. Stałem chwile zaskoczony wpatrując się w niego jak zahipnotyzowany. Po chwili jednak się odwiesiłem, mrugając szybko powiekami.
- Em, nie przypuszczałem, że zastanę cię o tej godzinie u siebie - odparłem szczerze wzruszając lekko ramionami. - A z tego co widzę Sahir cię polubił - wygiąłem wargi w delikatnym uśmiechu. Czarny kłębek zmienił pozycję, układając się wygodniej na nogach błękitnookiego i patrzył na mnie spod przymrużonych ocząt.
- Przykleił się do mnie - rzucił w obronie młodszy, jakby chcąc się usprawiedliwić, dlaczego jeszcze tu siedzi.
Skinąłem głową.- Jeśli nie masz co teraz robić... - zacząłem chwile się zastanawiając.- Zapraszam cię nad rzekę popływać - powiedziałem opierając się ramieniem o ścianę.
Niższy tylko spojrzał na mnie jak na idiotę mówiąc, że chyba zwariowałem chcąc iść teraz pływać, bo na pewno jest już zimno.
- Rozumiem, że się boisz - mruknąłem kpiąc z niego. Przeczesałem opuszkami palców swoje włosy w tył, była to przyjemna czynność i mógłbym określić to głupim nawykiem.
Matt zaś bąknął pod nosem iż Rafael, mój najlepszy przyjaciel, próbował tego sposobu z marnym skutkiem. Zmrużyłem lekko oczy. Fakt, Raf mówił tak do każdego dość często, jak widać do swojego brata również. Westchnąłem ciężko, chłopak wahał się, widziałem to po jego wyrazie twarzy.
- W sumie... mogę iść nad tą rzekę - odparł po chwili namysłu.
- No to świetnie, wezmę tylko ręczniki i możemy iść - wyszczerzyłem się zadowolony i zniknąłem w łazience, gdzie je trzymałem. Wyjąłem z szafki dwa i schowałem od razu do zielonej, lnianej torby. Wróciłem do nastolatka, który zastanawiał się przez chwilę jak zdjąć kota z kolan. Wessałem dolną wargę patrząc na nich z rozbawieniem. Podszedłem do niego i po prostu wziąłem Sahir'a na ręce. Czarnuszek miauknął niezadowolony ale dał się zanieść do pokoju, gdzie położyłem go na łóżku.
Blondyn odprowadzał wzrokiem futrzaka, zapewne myśląc jak bardzo jestem okrutnym właścicielem.
- Idziemy ? - spytał, najwidoczniej nie chciało mu się już stać.
- Tak, idziemy - powiedziałem wyjmując z munduru klucze. Wyszliśmy z mieszkania, które zamknąłem by nikt się nie włamał i spacerkiem poszliśmy w kierunku pobliskiego zbiornika wody.
Podeszliśmy trochę do brzegu Wisły, tam dopiero zacząłem rozbierać się do naga. Składałem oczywiście ubrania, bo jakże by inaczej na kostkę i złożone położyłem ziemi zaraz obok torby z ręcznikami. Będąc nagim tak jak mnie natura obdarzyła - a obdarzyła hojnie, podszedłem do wody. W końcu Matt miał to samo, w dodatku byłem starszy więc jedynie on mógł się speszyć. Rozciągnąłem się i z szerokim uśmiechem wskoczyłem do rzeki. Dookoła tejże miejscówki był swego rodzaju lasek, a poziom wody idealny by móc pływać. Spojrzałem na Matta, który leniwie się rozbierał pozwalając sobie na wpatrywanie w jego ciało bez ubrań. Muszę  przyznać, całkiem niezłe, zmrużyłem oczy zastanawiając się co zrobić, aż wpadłem na genialny pomysł, by go podtopić jak Rafael'a. Chociaż troszkę pomacałbym tego młodzika.

<Matt?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz