22.07.2017

Od Rodericha c.d. Jens'a

Roderich zastanawiał się, czy Jens przyjąłby swoje nowe mieszkanie z takim samym entuzjazmem, gdyby wiedział o tym, że jego kosztem pozbawionych dachu nad głową zostało dwóch polskich obywateli. Mężczyzna nie wiedział dokładnie jakich, kim byli i jakie mieli przekonania. W każdym razie ich dom został zarekwirowany dla jego widzi-mi-się, aby chłopak, którego wziął pod swoją opiekę, czuł się bezpiecznie i komfortowo.
Bo przecież mógł to zrobić, prawda? Mógł zrobić wszystko, co dało się załatwić znajomościami i posadą w Gestapo.
Następnego dnia zjawił się na Szucha punktualnie o ósmej, ku zaskoczeniu świadków. Niemieccy esesmani zwykle się nie spóźniali. Austriaccy z zasady też. Ale Hilse zjawiał się w pracy według własnego zegarka, który działał według swoich zasad i nigdy nie wiadomo było kiedy będzie można się go spodziewać.
Dziś przybył na czas, by sprawnie załatwić sprawy dotyczące Jens'a. Oczywiście wcześniej nie trudził się informowaniem kogokolwiek o nowym członku cywilnego personelu, ponieważ miał ciekawsze rzeczy do robienia, takie jak - przykładowo - zajmowanie się swoim nowym chłopcem.
Do nowego mieszkania Kastnera został wysłany jeden z szeregowych żołnierzy. Roderich dał mu dokładny adres i kazał przyprowadzić mieszkającego tam chłopaka, polecając mu ubrać się w to, co ma - jak podejrzewał, chłopak nie miał ze sobą nic oprócz swojego munduru.
Starszy sierżant czekał na swojego podopiecznego w okolicy tylnego, gospodarczego wejścia do budynku. Wypatrywał go wraz z niskim Polakiem w średnim wieku, który pracował na Szucha jako woźny. Gdy ujrzał chłopca prowadzonego przez żołnierza długim korytarzem, automatycznie wyszczerzył zęby w drapieżnym uśmiechu.
- Dzień dobry, Jens - przywitał się, gdy ten stanął przed nim w pośpiesznie nałożonym mundurze. - Jak się dziś czujesz? Dobrze spałeś?
- Dobrze, proszę pana - odparł Jens, choć bez przekonania.
- Cieszę się niezmiernie. Wybacz, że nie mogłeś zjeść przed wyjściem, nie było czasu, żeby cię zaopatrzyć w żywność. Zalewski - tu wskazał na Polaka grzecznie stojącego w boku - da ci twoje śniadanie, będziesz miał czas, żeby je zjeść jeszcze przed pracą. O ile się orientuję będą to znów drożdżówki. Ale to już ostatni raz, po pracy wyślę cię na miasto i kupisz sobie wszystko, co będziesz chciał. Zalewski wytłumaczy ci też twoje zadanie. Będziesz częścią cywilnego personelu i będziesz wykonywał różne drobne prace. Zaczniesz od... od czego, Zalewski? Od sprzątania. Musisz mi wybaczyć, ale uwierz, to o wiele lepsze niż siedzenie w ciężarówce jadącej daleko na wschód razem, prawda?
Jens milczał, słuchając uważnie, jednak nie odpowiedział na pytanie. Zapewne uznał - nauczony już o manierach gestapowca - że lepiej odczekać chwilę po umilknięciu Rodericha przed odezwaniem się.
- Prawda? - powtórzył Austriak.
- T-tak, proszę pana - przytaknął od razu chłopak, zaskoczony nagłym żądaniem o zabranie głosu.
- Tak, chłopcze - przytaknął również Hilse i odwrócił się do woźnego. Ten podał Kastnerowi równo złożone cywilne ubrania. Młodzieniec przyjął je niepewnie, zerkając pytająco na esesmana. Ten pospieszył z wyjaśnieniem: - Będziesz pracował w cywilnym ubraniu. Masz koszulę i spodnie, powinny być w twoim rozmiarze. Butów niestety nie mamy, więc zostaniesz w swoich oficerkach.
Dał mu chwilę na przetrawienie informacji, po czym znów zabrał głos:
- Wszystko rozumiesz? Coś jest niejasne? Masz jakieś wątpliwości, uwagi? Jakby działo się coś niedobrego, masz lecieć do mnie, od razu.


< Jens // wybacz, że nie daję ci dojść do głosu xd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz