5.07.2018

Od Adama c.d. Harrollda

Cały czas mocno przeżywałem to, co miało przed chwilą miejsce, toteż dość nieufnie spojrzałem na chłopaka, kiedy zauważyłem, że wyciągnął w moją stronę rękę. Zaraz jednak spostrzegłem, że trzyma w niej kawałek chleba. Niepewnie wyciągnąłem swoją dłoń i wziąłem od niego jedzenie. Z rozmowy, którą odbył z tamtymi Niemcami jasno wynikało, że się znają. A skoro tak było, on był prawdopodobnie jakimś niemieckim żołnierzem, policjantem albo Bóg wie kim jeszcze. Zresztą, obecnie do odczuwania przed kimś strachu wystarczał sam fakt, że ta osoba jest Niemcem.
-Dziękuję...panie Harrolld?-powiedziałem niepewnym głosem.
-Zgadza się, ale mów mi po prostu Harrolld. A ty jak masz na imię?-odparł mój rozmówca.
-Jestem Adam-powiedziałem po chwili wahania. Na jakiś czas zapadła między nami krępująca cisza.
-Nie będziesz jadł? Wyglądasz na głodnego- odezwał się w końcu Niemiec.
-Będę...jeszcze raz dziękuję-powiedziałem, biorąc do buzi pierwszy kęs chleba.
-Nie ma za co-odparł Niemiec, po czym ponownie między nami zapanowała cisza.-A właściwie...dlaczego cię ścigali?-zapytał po chwili Harrolld. Spojrzałem na niego przestraszonym wzrokiem. Przeczuwałem, że nie uda mi się wymyślić wiarygodnego kłamstwa. Przecież to logiczne, że za byle błahostkę nie byłbym ścigany tak daleko. A jeśli odpowiedziałbym na to pytanie, Niemiec mógłby stwierdzić, że jednak mnie im wyda, bo moje "przewinienie" jest zbyt poważne.
-Jeśli nie chcesz, nie musisz odpowiadać-powiedział Harrolld, widząc moją reakcję.
-Nie, po prostu...sam rozumiesz...wolę o sobie za dużo nie zdradzać-wyjaśniłem, choć czułem się w pewien sposób źle. Chłopak także wiele ryzykował, pomagając mi, więc równie dobrze mógłbym mu odpowiedzieć na tak proste pytanie. Westchnąłem ciężko, zmieniając pozycję na nieco wygodniejszą.
-Właściwie to...po prostu nie powinno mnie tutaj teraz być-odparłem.
-Na całej ziemi chyba nie powinno być nikogo innego oprócz Niemców-powiedział Niemiec z doskonale słyszalną w głosie pogardą i złością.
-W sumie to według niektórych tak byłoby chyba najlepiej-odparłem.
-Ale nie według mnie-powiedział Harrolld.
-Domyśliłem się. Nie zachowujesz się jak...,wybacz za określenie, typowy Niemiec. Wiele zaryzykowałeś, pomagając mi. Jestem ci za to naprawdę wdzięczny. I za jedzenie-odparłem.
-Przestań mi stale dziękować. Dla mnie takie zachowanie jest i powinno być normalne. A tak w ogóle, chyba możemy już zejść z tego drzewa. Obstawiam, że tamci dawno poszli-powiedział Harrolld. Zacząłem więc powoli schodzić w dół, a chłopak chwilę po mnie. Jak zwykle a takich sytuacjach bywa, schodziło mi się o wiele gorzej i dłużej niż wchodziło. W końcu jednak postawiłem obie stopy na ziemi, a chwilę po mnie uczynił to Harrolld.
-Musisz się często wspinać na drzewa-powiedziałem, będąc pod wrażeniem tego jak łatwo i szybko poszła mu wspinaczka.
<Harrolld?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz