Po naszej bardzo krótkiej rozmowie na ziemi, Harrolld ruszył przed siebie. Sprawiał wrażenie, jakby w ogóle zapomniał o całym świecie, toteż ruszyłem tylko za nim, starając się mu nie przeszkadzać. Po jakimś czasie chłopak przysiadł na trawie, a ja zrobiłem to samo. Spojrzał przed siebie niewidzącym wzrokiem. Zrozumiałem, że najpewniej nad czymś teraz myśli, więc nie odzywałem się, aby mu nie przeszkadzać. Skierowałem wzrok najpierw na ziemię, a potem na rozciągający się w nieskończoność horyzont. Przypomniałem sobie, jak kiedyś, gdy byłem mały, marzyłem o tym, aby dotrzeć do miejsca, gdzie niebo styka się z ziemią. Westchnąłem cicho, po czym przeniosłem wzrok z powrotem na Niemca. Zauważyłem, że płacze, co mocno mnie zdziwiło, ale i zaniepokoiło.
-Harrolld?-spytałem dość niepewnie. Chłopak spojrzał na mnie uważnie.
-Wybacz..-powiedział Niemiec, po czym zaczął ocierać łzy.
-Coś się stało?-zadałem chyba najgłupsze z możliwych pytań, które kieruje się zawsze do płaczącego dziecka, które histeryzuje z błahego powodu, a nie do niemieckiego żołnierza. Mimo to nic lepszego nie przychodziło mi w tamtej chwili do głowy.
-Nic, nic. Po prostu przypomniała mi się pewna niezbyt ciekawa historia-powiedział chłopak.
-Rozumiem-odparłem i było to w całości prawdą. Naprawdę rozumiałem, do czego mogą doprowadzić bolesne wspomnienia. Musiałem jednak przyznać, że po raz pierwszy, zamiast rozmyślać nad swoimi problemami, zacząłem myśleć nad tym, co przeżywają inni. To nie tak, że cały czas byłem egoistą i myślałem tylko nad sobą. Do tej pory byłem bowiem przekonany, że prawdziwe problemy i ból przytrafiają się tylko prześladowanym, a nie prześladowcą. Choć jednocześnie nie ulegało moim wątpliwościom to, że Harrolld'a nie można było do końca zaliczyć do tej drugiej grupy.
-W sumie to powinniśmy iść dalej-odezwał się po jakimś czasie Niemiec, wyrywając mnie tym samym z moich rozmyślań.
-Dobrze, ale dokąd?-spytałem. Niemiec spojrzał na mnie. Widać było, że zastanawia się nad odpowiedzią.-Ja wolałbym nie wracać do miasta, ale ty możesz, jeśli chcesz. Ja nie mam ochoty ryzykować kolejnego spotkania z mniej przyjaźnie nastawionymi do Żydów Niemcami niż ty-dodałem. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że nieopatrznie zdradziłem chłopakowi, kim tak naprawdę jestem. Mimo że wydawał się być zupełnie inny niż pozostali niemieccy żołnierze, nie znałem go na tyle dobrze, żeby wiedzieć, jak zareaguje na wieść, iż ma do czynienia z Żydem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz