12.11.2018

Od Viktora CD Adam

       –– Wiesz... –– Uśmiechnął się z wyższością. –– Teraz już ciebie dotyczy. Nie znasz mnie, ja ciebie, ale tylko pod względem bliższej znajomości. Natomiast widziałeś mnie, znasz moje imię, ja twoje... –– Zawiesił głos. –– No i zyskasz wiele.
  Adam milczał, analizując jego słowa.
  –– Na przykład? –– Zapytał.
  –– Stała dostawa żarcia, bycie przez nas chronionym, brak potrzeby wymykania się z getta... –– Wyliczał na palcach, wciąż mając swój nonszalancki, nieco denerwujący swą pewnością siebie, uśmieszkiem. –– I wiele innych dogodności.
  –– Wiele innych, mówisz... –– Chwilę, nawet dłuższą, się zastanawiał. –– Dobra, powiedzmy, że się zgadzam –– Zgodził się, nadal jednak mając nieufność w oczach.
  –– Mądra decyzja, dziuniek! –– Viktor przeciągnął się, aż strzyknęło. –– I chyba lubisz łazić po takich ciemnych uliczkach, zauważyłem –– Uśmiechnął się zboczenie, dając Adamowi znak, by szedł za nim.
  –– Czy ty coś...! –– Żyd nie zdążył dokończyć, bo Viktor zniknął już za rogiem, śmiejąc się cicho. –– Dziuniek, też coś... –– Mruknął, biegnąc za nim, potykając się co chwila.
  <Adam?>
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz