1.09.2017

od Achima c.d od Josephine

- Chyba nie zostaje nam nic oprócz czekania… Ktoś w końcu się zjawi. Pierdolone wojsko…Polacy, to na pewno ich sprawka. - wywarczałem  wściekły.
Na moje szczęście byłem w najlepszym stanie z całej naszej trójki. Byłem tylko nieco poobijany, poza tym bardzo możliwe że zrobiłem coś sobie w kolano bo mimo zastrzyku emocji czułem w tym miejscu ogromny ból, za to o tym że mam jakąś ranę na czole dowiedziałem się dopiero gdy kropla krwi spłynęła mi w okolice oczu.
Byłem gotowy wyczołgać się z tego jebanego pociągu,  kulawy pobiec za  tymi pierdolonymi polaczkami i biec dopóki nie zatłukę  każdego z nich.
Jednak patrząc na stan mojej współtowarzyszki, która była uwięziona ze mną w wagonie, uznałem że mimo wszystko nie powinienem jej tu zostawiać.
Zacząłem myśleć o Ericu, zdążyłem zobaczyć tylko  jak przy drugim uderzeniu leciał w stronę okna i wybił je głową wypadając gdzieś na pobocze. Szczerzę mówiąc martwiłem się o niego, co jeśli uciekające polaczki znajdą go wpół przytomnego w rowie i zabiją. Ta myśl nakłoniła mnie do działania, popatrzyłem na skrzypaczkę:
- Pani tu czeka na pomoc. - powiedziałem i potłuczony wstałem. Pociąg był wywrócony w ten sposób że stałem na ścianie.
- Co?! Gdzie pan idzie? - zapytała nagle widocznie zaniepokojona.
Wytarłem ręką czoło z którego spływały pojedyncze strużki krwi.
- Muszę się  z tąd wydostać i zrobić co leży w moich obowiązkach. Niech pani tu czeka spokojnie. - powiedziałem patrząc w górę ponieważ tam aktualnie  było jedyne wyjście.
Złapała mnie nagle za nogawkę abym zwrócił na nią uwagę.
- Niech pan tu zostanie, to głupie. - powiedziała najspokojniej jak mogła, jednak czułem że mimo wszystko po prostu nie chce zostać sama.
- Spokojnie, naturalnie wezwę też pomoc.
Nie odezwała się już. Puściła moją nogawkę i zrezygnowana oparła się z powrotem o sufit który w tym wypadku stał się ścianą.
Przetarłem ręce otrzepując je z pyłu. Aby się wydostać musiałem pokonać dwa porozwalane przedziały osobowe. Podskoczyłem i złapałem się drzwi, już prawie udało mi się podciągnąć kiedy usłyszałem skrzypienie ,  drzwi poleciały ze mną z powrotem na ziemię przygniatając mnie przy tym. Rzuciłem nimi wściekły na bok i z powrotem wstałem przeklinając pod nosem, jeszcze raz popatrzyłem w górę.
- Mówiłam. - powiedziała nagle.
Popatrzyłem na nią i zobaczyłem że coraz bardziej krwawi. Zrezygnowałem wtedy z kolejnej próby.
- Samo uciskanie dłonią nic nie da. Wręcz zaszkodzi. - powiedziałem patrząc na jej krwawiące podbrzusze. - Z tego co pamiętam ran w okolicach brzucha nie powinno się uciskać.
Ta zaskoczona jakby dopiero teraz sobie przypomniała co się dzieje popatrzyła na zakrwawioną dłoń.
Kucnąłem przy niej i ściągnąłem koszule zostając w podkoszulku. Przewiązałem nią  delikatnie jej podbrzusze tak aby koszula za bardzo nie uciskała.
- Teraz powinna się pani położyć na plecach z podkurczonymi nogami.
Ona nie wiadomo czemu przez krótka chwilę się wahała, jednak w końcu się posłuchała.
Usiadłem niedaleko, dalej  przeklinając coś pod nosem. Te pięć minut które spędziliśmy uwięzieni w wagonie bardzo mi się dłużyły.  Ciągle bałem się o  Erica, nie wiedziałem w jakim jest stanie.
Nagle przerwałem panującą ciszę:
- Widzi pani jak bardzo zwierzęce są polaczki? Widzi pani do czego doprowadzili ?
Jose westchnęła i najciszej jak mogła powiedziała:
- Z tego co mi wiadomo nie tylko oni robią takie rzeczy.
- Może i ma  pani rację, jednak my Niemcy przynajmniej nie krzywdzimy swoich.
Popatrzyła na mnie nie rozumiejąc o czym mówię.
- W tym pociągu nie jechaliśmy tylko my. Była tu również spora część polskich obywateli. Ale zamachowców interesuje widocznie tylko to aby zginęło 5 niemieckich żołnierzy, co z tego że w tym wypadku ucierpiało pewnie razem z nami 30 cywilów.
Czekałem na jej reakcje, jednak ona nie odezwała się, patrzyła się teraz w określony punkt daleko ode mnie, nie umiałem wyczytać z jej wyrazu twarzy co myśli o tym co powiedziałem.


Josephine?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz