4.08.2017

Od Leny do kogoś

Zapowiadał się świetny dzień, teoretycznie świetny, niestety praktyka bywała tu odwrotna. Lena nie miała wolnego dnia - bo jak? Dzień w dzień chodziła do przydzielonej jednostki, aby trenować sprawność fizyczną. Nie mogła pozwolić sobie na ociąganie, tym bardziej, że dowódcy nie chcieli jej dać dnia wytchnienia.  Przeważnie po dobrej rozgrzewce zasiadała z grubą księgą od medycyny, gdzieś w kącie, powtarzając sobie raz jeszcze tematy, które przerobiła kilka lat temu. Tym razem zasiadła na schodach budynku, stwierdziwszy, że jest zbyt ładna pogoda na marnowanie.
Zaledwie minął tydzień od jej przyjazdu do Warszawy, a ta czuła jakby była tu dobre pięć lat. Zdążyła przeczytać niecałe piętnaście stron, gdy pewien osobnik postanowił przeszkodzić szatynce w czytaniu. Podniosła niezbyt przyjazny wzrok na owego szeregowca, który stał za nią.
- Pani Leno, dołączy pani do naszego obiadu? - spytał uśmiechając się do niej potulnie. Ach, no tak. Była pora obiadowa, wszyscy siedzieli już na stołówce, prócz niej. 
Westchnęła cicho. - W porządku, pod warunkiem, że nie będziecie mnie o nic wypytywać - odpowiedziała, wstając wolno. 
Nikt nie wiedział więcej o tej niskiej osóbce, poza imieniem i nazwiskiem, które musiała zdradzić podczas meldowania.
Wzięła księgę pod pachę i szła za wyższym chłopakiem, który był niestety blondynem. Czasami się zastanawiała, czy Hitler przypadkiem nie powinien nosić okularów. Fakt, niektórzy są przystojni, nawet bardzo, ale... Nie. To do niej nadal nie przemawiało. Wstąpiwszy do pomieszczenia, w którym to żołnierze zajadali się ziemiankami ze sznyclem, usiadła przy stole swoich nowych znajomych.
Uraczyła ich lekkim uśmiechem. - Smacznego - powiedziała do jedzących. Sama dostała od kucharki danie i również zabrała się posilenie. Wprawdzie zadowoliłaby się kanapką, ale skoro ją zachęcono by przyszła, czemu by miała tego nie zrobić? W sumie widziała plus swej decyzji, mogła spokojnie przyglądać się mężczyzną i kobietą. Nie interesowała się nimi, tylko oceniała ich wygląd, a że większość była no cóż, typem, który ledwo toleruje to uwiesiła wzrok w jedzenie. Chociaż ono wydało się jej atrakcyjne.

 *** Po dobrych kilku godzinach później ***

Służba na dzień dzisiejszy zakończona i szatynka, spokojnie mogła udać się na spacer po mieście. Jako, że preferowała w miarę elegancki ubiór ,założyła zwykły, czarny płaszcz do szarej sukienki. Za godzinę niemieccy żołnierze będą patrolować, czy ktoś przypadkiem nie łamie zakazu. Jej to jakoś nie przeszkadzało, wzięła dokumenty, które świadczyły o tym, że służy w wojsku, jakby jakiś dureń postanawiał ją sprawdzać. Nawet długo czekać nie musiała.
Szła  spokojnie przez centrum Warszawy, zaledwie dziesięć minut piechotą od bloku, w którym mieszkała, gdy nagle poczuła dotyk na swoim ramieniu.
Od razu złapała delikwenta za nadgarstek prawie go wykręcając. Mężczyzna zdawał się być zaskoczony reakcją, bo w końcu większość kobiet tak nie reaguje. Wojsko wojskiem, jakby chciała równie dobrze mogłaby mu złamać rękę i uznać to za napaść. Lena jednakże puściła dłoń osobnika, który już jej podpadł.
- Coś się stało, że mnie pan zaczepia? - spytała wprost, odwróciwszy się do niego przodem.


< jakiś pan? : v >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz