17.11.2018

Od Adama CD Viktora

-Ok, no to po pierwsze: kogo masz na myśli, mówiąc "chroniony przez nas". Po drugie, co niby mam zrobić?-zapytałem.
-Na pierwsze pytanie nawet nie licz, że ci odpowiem. Ty po prostu masz zrobić, co do ciebie należy. A musisz po prostu odnaleźć pewnego człowieka i wziąć od niego coś, co przekażesz mi-wyjaśnił mężczyzna.
-Czyli mam wrócić tam i jeszcze raz potem wyjść z getta?-upewniłem się.
-Dokładnie tak-odparł.
-Nie no, ty chyba sobie ze mnie żartujesz. Mam tak ryzykować, nie wiedząc nawet dla kogo?
-Dla mnie, Viktora. I tyle powinno ci wystarczyć, Adamie-powiedział, po czym po raz kolejny dziwnie się do mnie uśmiechnął. Postanowiłem to jednak zignorować.
-A jeśli jednak zmienię zdanie?-zapytałem.
-Władze niemieckie nie potrzebują zbyt wielu dowodów, aby kogoś skazać. Można iść siedzieć nawet za niewinność. A ty akurat nie jesteś niewinny, bo bezprawnie opuściłeś getto, co chyba jest dość dużym przewinieniem-odparł Viktor, patrząc na mnie chyba z lekką ciekawością.
-Grozisz mi?-zapytałem, nie dowierzając własnym uszom.
-Tylko uprzejmie zapoznaję z faktami-powiedział mężczyzna.
-Czyli grozisz-odparłem.
-Nazywaj to jak chcesz-odpowiedział Viktor. W odpowiedzi westchnąłem. Mężczyzna skręcił w kolejną alejkę. Nadal byliśmy w miejscu, gdzie nie było zbyt wielu ludzi. To akurat było logiczne, w końcu Viktor nie chciał zapewne, aby o tej sprawie dowiedział się ktokolwiek inny.
-Niech więc będzie. Podaj mi jakieś dane tego gościa, gdzie go znajdę i co mam od niego wziąć-powiedziałem po długiej chwili milczenia.
-Hola, hola, wszystko w swoim czasie, dziuniek! Domyślam się, że nie przeskoczysz teraz tak sobie przez ten mur. Pewnie wrócisz tam w nocy, co?-zapytał Viktor.
-To chyba logiczne. Nie jestem samobójcą-odparłem.
-Czyli mamy jeszcze pół dnia, zanim będę ci musiał zdradzić tę informację-zauważył mężczyzna.
-Ale chyba nie zamierzasz pół dnia łazić sobie po tych uliczkach? I skąd wiesz, że potem na siebie trafimy?-spytałem.
-To proste. Cały czas będziemy razem-wyjaśnił Viktor.
-Co?
-Będziesz mi towarzyszył, dziuniek. Muszę się przekonać, czy nadajesz się na tę misję-powiedział Viktor.
-Czy to żart? Co niby miałbym zrobić? To dla ciebie za mało, że w ogóle zgadzam się tak ryzykować?-zapytałem. Zatrzymałem się i skrzyżowałem ręce.
<Viktor? Późno, ale w końcu jest XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz